• Kobiety Biznesu
  • Kobiety Showbiznesu
  • Ikony
  • Warto odwiedzić
  • Warto mieć
  • Biznes
  • Newsy
  • Kontakt
  • Regulamin
Sukces jest kobietą!
  • Kobiety
    • Małgorzata Kulis: Sukces to dziedzina zespołowa!
    • Katarzyna Paskuda: Świat malowany obiektywem
    • Alona Zozulia: Pomaganie przez sztukę
    • Anna Zalewska: Inspiracją może być wszystko
    • Ashwaq Haji: Twarzą w twarz z potworem
    • Kobiety Showbiznesu
    • Kobiety Biznesu
    • Ikony
  • Biznes
    • Monika Chajęcka: Do firm mówię językiem korzyści
    • Grzegorz Gajda: Profesjonalizm przede wszystkim!
    • Baker Tilly Legal Poland w projekcie „Łączy nas Biznes!”
    • Czy laserowa korekcja wzroku może pomóc w znalezieniu pracy?
    • Marta Omachel: Przez mieszkanie do serca
    • W teorii
    • W praktyce
  • Dla Ciebie
    • Ocet jabłkowy może zaszkodzić zębom?
    • Przewlekły stan zapalny – cichy złodziej zdrowia
    • Diagnoza: rak. I co dalej?
    • Co decyduje o tym, jak kochamy?
    • Polityka antynikotynowa, czyli czy papierosy będą droższe?
    • Moda
    • Design
    • Zdrowie
    • Uroda
  • Warto
    • Otyłość trudno wyleczyć samą dietą i ruchem
    • Psycho-logika już w księgarniach!
    • Jak odzyskać kondycję i wrócić do treningów po chorobie
    • Zbliża się premiera książki „Nawyki Bogatych”
    • Odkrywamy Mazury: Pałac w Stachowiźnie
    • Warto mieć
    • Warto odwiedzić
    • Warto przeczytać
  • Newsy
    • Botoks dobry w leczeniu migreny?
    • Jak robić zdrowsze zakupy spożywcze?
    • SEPHORA WONDERLAND: 3 dni z pięknem!
    • Kłótnie w związku: o tym, co ważne i niedostrzeżone
    • Dlaczego empatia daje przewagę?
    • Wydarzenia
    • Ciekawostki
  • Więcej
    • Kontakt
    • Regulamin
  • Facebook

  • RSS

Warto mieć

„Jeszcze mnie widzisz” już w księgarniach!

„Jeszcze mnie widzisz” już w księgarniach!
Karol Pisarski
Karol Pisarski
25 maja 2021

Pięciokrotne morderstwo w najdłuższym tunelu w Anglii. „Jeszcze mnie widzisz” Chrisa McGeorge’a już w księgarniach.

Powieść kryminalna autora „Zgadnij kto” została wydana nakładem Wydawnictwa Insignis.

Kiedy pisarz Robin Ferringham odbiera połączenie z więzienia w Marsden, a po drugiej stronie rozbrzmiewa zupełnie obcy głos, nie wie, że mimowolnie został uwikłany w intrygę sięgającą wiele lat wstecz, do nocy, w której zaginęła jego żona, Sam. Ta krótka rozmowa wywróci jego dotychczasowe życie do góry nogami, a odpowiedzi, których szukał od dawna, objawią mu się z całą mocą. Nie będą one jednak nawet zbliżone do tego, co podpowiadała mu wyobraźnia. By je poznać, Robin będzie musiał udowodnić niewinność osadzonego w więzieniu Matthew, którego oskarżono o morderstwo piątki szkolnych kolegów. Jak jednak tego dokonać, gdy sprawa wydaje się przesądzona, bo chłopak nie ma alibi, brak w niej jakichkolwiek dowodów oraz… ciał?

„Do tunelu Standedge wpłynęło sześcioro nastolatków, wypłynął tylko jeden z nich” – brzmi to niczym zagadka rodem z kryminałów Agathy Christie, a także jak nagłówek, który wstrząsnąłby opinią publiczną. Prasa o sprawie jednak uparcie milczy, a jedyne informacje pojawiają się na tajemniczym portalu Czerwone Drzwi. Robinowi nie pozostaje nic innego jak udać się do Marsden, by samodzielnie przeprowadzić śledztwo – tym trudniejsze, że miejscowi wydali już wyrok. Wielu z nich wie jednak więcej, niż początkowo mogłoby się wydawać. Czy ktoś z nich stoi za Czerwonymi Drzwiami? Co z tym wszystkim ma wspólnego Sam? Odpowiedzi kryją się w mroku najdłuższego tunelu w Anglii, a duchy przeszłości mogą odezwać się do nas w najmniej oczekiwanym momencie.

W „Jeszcze mnie widzisz” nie zabraknie klaustrofobicznego napięcia typowego dla prozy Chrisa McGeorge’a znanego z powieści kryminalnej w konwencji escape roomu „Zgadnij kto”, a rozwiązanie zagadki Incydentu Szóstki ze Standgedge na długo pozostanie w pamięci wszystkich wielbicieli dobrych kryminałów.

LINK ZAKUPOWY:

https://bit.ly/jeszczemniewidzisz

ZAPRASZAMY DO LEKTURY FRAGMENTU:

Jakiekolwiek wątpliwości, czy to pomyłka, rozwiały się, gdy cichy głos po drugiej stronie spytał:

 – Pan Ferringham? Pan Robin Ferringham?

Robin rozejrzał się, nagle wstrząśnięty, jakby ten dziwny rozmówca mógł się znajdować w zasięgu jego wzroku. W księgarni nadal było jednak pusto i oczywiście nikt go nie obserwował.

Działo się coś nienormalnego. Robin bardzo starannie chronił numer swojego telefonu komórkowego. To była jedna z najcenniejszych sugestii, jakie kiedykolwiek podsunął mu Stan Barrows, gdy Robin oddał rękopis Bez niej z zamieszczoną na końcu prośbą o informacje, w której podawał swój numer telefonu.

 – Nie – powiedział Barrows i nie rozwinął tematu, dopóki Robin go o to nie poprosił. – Ludzie, chorzy ludzie, będą sobie z tobą pogrywać. Będą mieli z tego ubaw. Będą do ciebie wydzwaniać i próbować cię zdenerwować. I nie przestaną, dopóki im się nie uda. – Robin z początku próbował protestować, a wtedy Barrows powiedział mu coś, co miał zapamiętać na zawsze. – Nie bądź jednym z takich ludzi. Nie myśl sobie, Robin, że wszyscy mają taki moralny kompas jak ty. – Od tego czasu nigdzie nie podawał osobistego numeru. Ani na profilach w mediach społecznościowych, ani na umowach, ani nawet kiedy zamawiał jedzenie na wynos.

 – Dzwoniłem do pana – rozległ się głos, niemal jakby chciał przypomnieć Robinowi o swojej obecności.

 – Kto ci podał ten numer? – spytał tak ostrym tonem, że jedna z nielicznych klientek księgarni, starsza pani drobiazgowo przeglądająca literę „M” w dziale kryminałów, zerknęła w jego stronę. Na ułamek sekundy podchwycił jej spojrzenie, a potem odwrócił wzrok. – Kto?

 – Dzwoniłem do pana. – Młody człowiek szukał odpowiednich słów. – Nie sądziłem, że pan odbierze.

Może nie powinienem tego robić, pomyślał Robin, ale na głos powiedział:

 – Powiedz mi, kto ci dał ten numer, albo się rozłączam.

Poczuł coś w brzuchu, gorącą falę wściekłości, jakiej nie czuł od dawna, i nie był do końca pewny dlaczego. W tym momencie jego rozmówca odparł:

 – Ona. Mówiła, że ma na imię Samantha.

Ścisnął komórkę tak mocno, że brzegi wbiły mu się w dłoń, a palce pobielały. Sam. Sam dała jego numer jakiemuś facetowi z więzienia? Kiedy? Dlaczego? Moment, NIE – to jakiś troll. Ten Matthew sobie z nim pogrywał. Może nawet nie dzwonił z więzienia, może ten automatyczny głos był częścią jakiegoś głupiego kawału i miał sprawić, że Robin straci czujność.

Wciąż trzymając komórkę przy uchu, przesunął palec w stronę czerwonego przycisku. Tam jego palec zawisł. Coś go powstrzymywało. Ten numer, jak Matthew go zdobył? A potem przypomniał sobie, co mu mówił jego policyjny kontakt – żeby wszystko zapisywał, nawet najdrobniejsze szczegóły, bo być może dzięki temu uda się namierzyć odpowiedzialnego za nękanie kretyna i narobić mu problemów. Jednak nie rozmawiał z tym policjantem od półtora roku, a ten przestał nawet odpisywać na jego e-maile.

Wolną ręką Robin sprawdził kieszenie. Znalazł pióro używane do podpisywania książek, ale nie miał żadnej kartki. Rozejrzał się i jego wzrok padł na książkę, której dopiero co się przyglądał. Bez zastanowienia otworzył ją, przerzucił pierwsze strony i znalazł tę, na której zwykle się podpisywał. Przyłożył pióro do kartki, zapisał „HMP New Hall” oraz „Matthew” i dodał znak zapytania.

 – Kto mówi? – spytał, próbując zapanować nad emocjami.

 – To ja nie…? Jestem Matthew. – Młody mężczyzna był bliski płaczu. Nie brzmiał jak ktoś, kto się dobrze bawi. Z drugiej jednak strony Robin nie miał pojęcia, co może mieć w głowie ktoś chory na tyle, żeby robić coś takiego.

 – Pełne nazwisko.

Matthew załkał. Brzmiał jak zranione zwierzę. Robin złagodniał. Co się działo?

Spróbował zadać inne pytanie.

 – Jak to możliwe, że dzwoniłeś do mnie trzy razy?

To zadziałało.

 – Co?

 – Jeśli jesteś w więzieniu, jak to możliwe, że dzwoniłeś do mnie trzy razy? Można odbyć tylko jedną rozmowę.

Matthew głośno pociągnął nosem.

 – Ja… mój adwokat to załatwił. To nie tak, że dopiero co mnie aresztowali… wtedy tak to działa… Ale teraz to nie ma znaczenia.

 – Ma – odparł Robin.

 – Nie, liczy się tylko to, że tego nie zrobiłem, panie Ferringham. Musi mi pan uwierzyć. Nie zabiłem ich.

 – Co? – wyrwało się Robinowi, zanim zdążył ugryźć się w język. – O czym ty mówisz?

 – Myślą, że to zrobiłem. Ale nie mógłbym. To moi przyjaciele.

 – Ja… – urwał Robin. Coś było w głosie tego młodego mężczyzny. Coś bardzo… znajomego.

 – Wpłynęliśmy. Całą szóstką. I tylko ja wypłynąłem – mówił Matthew, szlochając. – Tylko ja wypłynąłem.

Co to było?

 – Skąd znasz Samanthę?

 – Musi mi pan pomóc, panie Ferringham. Proszę. Po prostu… Musi mi pan powiedzieć, że mi pan pomoże. – Teraz Matthew rozkleił się już na dobre.

Robina przeszył dreszcz. Nie czuł już złości, był wytrącony z równowagi. Miał wrażenie, jakby rozmawiał ze zjawą, jakby ta rozmowa była nierzeczywista.

 – Posłuchaj… Przykro mi, ale cię nie znam i ktokolwiek podał ci ten numer, nie był tym, za kogo się podawał, więc teraz się rozłączę – przerwał, a potem dodał: – Naprawdę mi przykro. – I zaskoczony stwierdził, że faktycznie tak było.

Odsunął telefon od ucha i już miał przerwać połączenie, gdy Matthew krzyknął tak głośno, że zabrzmiało to, jakby aparat był przełączony na głośnik.

 – Clatteridges! Eee… wpół do ósmej wieczorem! 18 sierpnia… 1996!

Robin zamarł. Teraz po ciele przetoczyła mu się już lawina dreszczy. Spojrzał na telefon w ręce, a potem na otwartą książkę na stole. Coś kapnęło na papier i dopiero po chwili dotarło do niego, że to łza.

Odsunął od siebie ból. Wtedy powróciła złość. Znów przyłożył komórkę do ucha.

 – Gdzie, u diabła, to usłyszałeś? – Nie było tego nawet w książce, celowo to pominął. Chciał zachować coś dla siebie.

 – Tak mi powiedziała. Mówiła, że pan mi nie uwierzy. Kazała mi to dokładnie powtórzyć, słowo w słowo. Clatteridges. 18 sierpnia 1996 roku. Wpół do ósmej wieczorem.

Robin nie był w stanie myśleć. Spakował swoje nadzieje i schował je w najgłębszych zakamarkach umysłu. Nadzieja była najgorszym, co mogli posiadać ludzie w jego sytuacji – ludzie, którzy stracili bliską osobę. A teraz ten Matthew przetrząsał jego umysł i próbował ją odszukać.

Robin zamknął oczy, powoli wciągnął powietrze i je wypuścił, usiłując spojrzeć na sytuację z szerszej perspektywy. To wszystko można było jakoś wyjaśnić – zbiegiem okoliczności albo czymś podobnym. I tyle. Bo to nie mogło…

 – Zadzwoniła do mnie – oznajmił Matthew spokojniejszym głosem, jakby stwierdzał fakty. – W środku nocy. Kilka lat temu. Nie wiedziałem, kim ona jest ani dlaczego do mnie dzwoni. Z początku nawet jej nie rozumiałem. Pomyślałem, że pewnie jest pijana albo naćpana. Wydawała się zdenerwowana, miała mętlik w głowie. Ale w miarę jak mówiła, wszystko zaczęło nabierać sensu. Przedstawiła się. Potem podała pana nazwisko. Powiedziała: „Robin Ferringham jest najwspanialszym człowiekiem, jakiego kiedykolwiek znałam”. Jedynym, któremu można zaufać. I powiedziała, że Robin Ferringham nigdy by nikogo nie zawiódł.

To się nie dzieje naprawdę. To jakaś sztuczka. Jakiś głupi trik.

 – Na długo zapomniałem o tej rozmowie, chyba nawet udało mi się przekonać samego siebie, że to mi się przyśniło. Potem wsadzili mnie tutaj, a w takim miejscu jedynym, co człowiekowi pozostaje, to mnóstwo czasu na myślenie. I przypomniałem sobie. Przypomniałem sobie o niej. I o panu.

Telefon w środku nocy. Wiele lat temu. Clatteridges. Czy to możliwe? Naprawdę?

 – Nie wierzę ci – syknął Robin, choć właściwie to zdanie powinno brzmieć „Nie wolno mi ci uwierzyć”.

 – Nie może jej pan zapytać? – dociekał Matthew.

Robin na chwilę wstrzymał oddech.

 – Samantha zaginęła trzy lata temu.

Milczenie po drugiej stronie. A potem ciche:

 – Co? Nie. Nie. To nie… Proszę, panie Ferringham, musi pan… – Połączenie zaczęło się rwać.

Robin zerknął na telefon. Miał jedną kreskę zasięgu. Zaklął pod nosem i usłyszał ciche cmoknięcie. Podniósł wzrok, nagle przypominając sobie, gdzie jest. Ta sama starsza pani, która wcześniej przeglądała półkę z kryminałami, stała teraz nad nim i ściskała w rękach egzemplarz Bez niej. Książka była podniszczona, wyglądała na używaną. Najwyraźniej należała do niej. Kobieta otworzyła usta, ale Robin przysunął komórkę z powrotem do ucha.

 – Matthew – powiedział. Musiało być coś jeszcze. Musiał mieć pewność. – Matthew.

 – Jeśli pan nie… – Głos w słuchawce się urywał.

Robin wstał.

 – Zebrałam się wreszcie na odwagę, żeby podejść i z panem porozmawiać – zaczęła starsza pani.

Robin nie potrafił się na niej skupić.

Kobieta wciąż coś mówiła, ale Robin przeprosił ją szeptem i przecisnął się obok niej.

 – Matthew, jesteś tam?

 – Proszę – rzekła starsza pani za jego plecami. – Pańska książka zmieniła moje życie. Dzięki niej znalazłam spokój, kiedy moja córka… Proszę, może ją pan podpisać?

 – Niech pan wyszuka… Standedge – powiedział Matthew, po czym połączenie się zerwało.

 – Matthew – odparł Robin, ale wiedział, że to nie ma sensu. Spojrzał na komórkę i stwierdził, że rozmowa została zakończona. Rozejrzał się zagubiony.

 – Nic panu nie jest? – spytała starsza pani.

Robin schował telefon do kieszeni i pociągnął nosem.

 – Przepraszam. To było nieuprzejme z mojej strony. Oczywiście, że podpiszę pani książkę. – Sam by to pochwaliła. A potem przez niemal pół godziny rozmawiał z tą kobietą o jej zaginionej córce i o tym, jak sobie z tym radzić, a gdy już poszła, napisał na swoim egzemplarzu słowo „Standedge” i dwa razy je podkreślił.

 

Related Itemsjeszcze mnie widziszksiążkanowości wydawniczepremiera książki
Warto mieć
25 maja 2021
Karol Pisarski
Karol Pisarski

Related Itemsjeszcze mnie widziszksiążkanowości wydawniczepremiera książki

More in Warto mieć

Czy kawa jest dobra dla serca?

Sylwia Cukierska2 marca 2022
Read More

Piesek lub kotek zamiast dziecka? Czemu nie!

Magda Nowak18 stycznia 2022
Read More

Jamie Oliver z okładki nowej książki woła: „Razem”!

Karolina Nowakowska16 grudnia 2021
Read More

Era Dzieci Kwiatów: Historia rewolucji seksualnej w USA

Aneta Zadroga7 grudnia 2021
Read More

Buty trekkingowe – czym się kierować przy zakupie?

Michal Karas19 listopada 2021
Read More

Piękno w naturalnych kosmetykach

Edyta Nowicka4 listopada 2021
Read More

Waniliowa nowość w Rossmannie

Julia Nieznalska23 października 2021
Read More

A może by tak poczytać Tarantino?

Edyta Nowicka16 września 2021
Read More

Poznaj pyszne mięsne dania w zdrowszej, wegańskiej wersji!

Michal Karas18 sierpnia 2021
Read More
Scroll for more
Tap

Polecane

  • Monika Chajęcka: Do firm mówię językiem korzyści
    W praktyce21 czerwca 2022
  • Grzegorz Gajda: Profesjonalizm przede wszystkim!
    W praktyce13 czerwca 2022
  • Baker Tilly Legal Poland w projekcie „Łączy nas Biznes!”
    W praktyce25 maja 2022

Facebook

Copyright © 2015 PressFactory Sp. z o.o., Stworzone przez G-marketing Regulamin

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Rozumiem Dowiedz się więcej
Prywatność i polityka ciasteczek

Privacy Overview

This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these cookies, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may have an effect on your browsing experience.
Necessary
Always Enabled

Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.

Non-necessary

Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.