Luka w prawie może sprawić, że niebawem na polskim rynku pojawi się… wódka w saszetkach. Krajowe Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom w lipcu otrzymało wniosek o zezwolenie na sprzedaż takiego produktu. W dodatku może on trafić do oferty internetowej. Eksperci biją na alarm, że ułatwi to dostęp do alkoholu osobom niepełnoletnim.
Kolorowe opakowania z palmami i plażą na etykiecie łatwo pomylić z popularnymi musami owocowymi. I choć na saszetce znajduje się ostrzeżenie o 40-procentowej zawartości, łatwo je przeoczyć.
Krajowe Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom (KCPU) przyznaje, że w lipcu br. do instytucji wpłynął wniosek o zezwolenie na „prowadzenie składu podatkowego w zakresie napojów alkoholowych w opakowaniach typu pouch”. Producent zwrócił się do KCPU z prośbą o zajęcie stanowiska, czy sprzedaż tego typu nie będzie naruszała przepisów ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi.
Okazuje się, że w polskim prawie istnieje luka. W udzielonej przez Krajowe Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom odpowiedzi czytamy, że „sprzedaż napojów alkoholowych w opakowaniach typu pouch zdaje się nie naruszać przepisów ustawy z dnia 26 października 1982 roku o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi (…), bowiem nie wynikają z niej żadne ograniczenia odnośnie formy, wielkości czy kształtu opakowania”.
Centrum zastrzega, że „warto zwrócić uwagę na inne przepisy krajowe oraz przepisy unijne dotyczące znakowania i etykietowania środków spożywczych, jednakże interpretacja ww. aktów prawnych leży poza kompetencją KCPU”. Przedstawiciele urzędu nie kryją przy tym obaw.
Jak opowiada zastępca dyrektora KCPU dr. n med. Bogusława Bukowska, zgłoszenie było pierwszy sygnałem zwracającym uwagę na pojawienie się w sprzedaży napojów alkoholowych w opakowaniach nowego typu. Kolejne doniesienia dotyczące wódki w saszetkach zaczęły trafiać do urzędu za pośrednictwem dziennikarzy. Zdaniem specjalistki zastosowanie barwnych opakowań, które dotychczas kojarzono głównie z przekąskami owocowymi, z punktu widzenia profilaktyki jest bardzo groźne.
„Takie kolorowe opakowania sugerują, że zawarta w środku substancja jest bezpieczna, dodatkowo mogą przyciągać uwagę dzieci i młodzieży i zwiększać ryzyko sięgania po ten produkt. Jest to kolejna próba branży alkoholowej w kierunku poszerzenia grona konsumentów alkoholu, choć spożycie alkoholu w Polsce od kilku lat jest na poziomie wyższym niż 9 l w przeliczeniu na każdego mieszkańca. Niestety KCPU nie dysponuje środkami prawnymi, które skutecznie zapobiegałyby pojawiającym się w przestrzeni publicznej zjawiskom, takim jak to nowatorskie rozwiązanie producentów napojów alkoholowych w obszarze opakowań alkoholu” – czytamy w odpowiedzi KCPU przesłanej Serwisowi Zdrowie PAP.
Sprawa ma również inny wymiar. Jak dowiedział się serwis Prawo.pl, pełna oferta mocnych alkoholi dostępnych w saszetkach najprawdopodobniej będzie dostępna do kupienia również w internecie. Producent uruchomił odpowiednią witrynę internetową, ale nie można jeszcze składać na niej zamówień.
– Sprzedaż wyrobów alkoholowych za pośrednictwem internetu stwarza ryzyko przekazania produktu w niepowołane, bo nieletnie ręce, gdzie koszty jego użycia mogą być największe – uważa dr hab. n. med. Andrzej Silczuk, ekspert zdrowia publicznego w dziedzinie uzależnień.
Do tej kwestii odniosło się również Ministerstwo Zdrowia.
„Ograniczanie dostępności fizycznej napojów alkoholowych stanowi jedno z trzech najskuteczniejszych narzędzi mających na celu profilaktykę i rozwiązywanie problemów związanych z używaniem alkoholu. Umożliwienie sprzedaży napojów alkoholowych przez internet stanowiłoby zwiększenie dostępności i rozszerzenie kanałów sprzedaży napojów alkoholowych, co z punktu widzenia zdrowia publicznego oceniamy zdecydowanie negatywnie” – napisał resort w odpowiedzi na pytanie Serwisu Zdrowie PAP.
Tu jednak natrafiamy na kolejną potencjalną lukę w przepisach.
Alkohol w saszetkach i jego sprzedaż w internecie od strony prawnej
Zdaniem ekspertów sposób opakowania, wygląd saszetki z wysokoprocentowym produktem alkoholowym – jej kolorystyka czy zastosowane elementy graficzne – mogą być rozpatrywane pod kątem np. zachęty dzieci do nabywania określonego produktu i podlegać ocenie pod kątem stosowania nieuczciwych praktyk rynkowych.
Jednak, jak zwracają uwagę prawnicy, choć w Ustawie o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi wskazano miejsca, w których sprzedaż alkoholu jest zabroniona, nie występuje tam pojęcie internetu. Co za tym idzie – zgodnie z zasadą swobody prowadzenia działalności gospodarczej, o ile jakieś ograniczenie nie wynika wprost z ustawy, nie można danej formy prowadzenia działalności zakazać.
„W ustawie o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi brak jest wyraźnego zakazu prowadzenia działalności gospodarczej polegającej na sprzedaży alkoholu za pośrednictwem internetu. Wskazane są tam jedynie warunki, jakie musi spełnić przedsiębiorca, ubiegający się o uzyskanie zezwolenia, a jednym z tych warunków jest wskazanie tytułu prawnego do lokalu, w którym będzie prowadzona działalność gospodarcza polegająca na sprzedaży napojów alkoholowych. Mimo iż z taką interpretacją się nie zgadzamy, obawiamy się, że może ona być teraz wykorzystywana przez przedsiębiorców posiadających zezwolenie na sprzedaż alkoholu” – czytamy w piśmie przesłanym Serwisowi Zdrowie PAP z kancelarii SWKS Sztejnert, Winnicka, Kowalczuk, Sosnowska spółka jawna.
Zgodnie z art. 15 ww. ustawy sprzedaż alkoholu osobom do lat 18. i nietrzeźwym jest zabroniona i tu powstaje – w przypadku wykorzystania internetu jako platformy do zawierania umów sprzedaży – niebezpieczeństwo złamania przez przedsiębiorców tego zakazu.
– O ile kwestia sprzedaży alkoholu osobom nietrzeźwym może być uznana za drugorzędną, o tyle istotne jest ryzyko sprzedaży alkoholu osobom nieletnim, skutkujące otwarciem rynku sprzedaży alkoholu także dzieciom i nastolatkom (…). W art. 15 ust. 2 Ustawy w przypadku wątpliwości co do pełnoletności nabywcy sprzedający lub podający napoje alkoholowe uprawniony jest do żądania okazania dokumentu stwierdzającego wiek nabywcy. Sprzedaż alkoholu za pośrednictwem sklepu internetowego niewątpliwie powoduje, że sprzedawca powinien mieć wątpliwości co do wieku nabywcy, niestety w momencie zawierania umowy sprzedaży, będącej umową na odległość nie ma możliwości, aby ten wiek w 100 proc. zweryfikować – zwraca uwagę radca prawna Magdalena Kowalczuk-Szymańska z SWKS.
Eksperci za zaostrzeniem przepisów antyalkoholowych
Zdaniem ekspertów problem łatwej i wciąż rosnącej dostępności alkoholu wymaga poważnego potraktowania.
– Każde uatrakcyjnienie oferowanej formy alkoholu, zwłaszcza w produktach kierowanych do młodszych konsumentów, jest wątpliwe etycznie. Budowanie rynku konsumentów od najmłodszych lat dorosłości odbywa się kosztem zdrowia Polaków – podkreśla dr Silczuk.
Na wątek „oswajania” dzieci z obecnością alkoholu zwracali też uwagę przedstawiciele Rzecznika Praw Dziecka w Komisji Ekspertów ds. Zdrowia przy RPO. Przeciwstawia się temu także Ministerstwo Zdrowia. Jednak najmocniejszych słów używają specjaliści od uzależnień.
– Dla mnie to skandal, pomysł straszny z dwóch powodów: po pierwsze, że po taką saszetkę może sięgnąć dziecko, a po drugie to kwestia dostępności alkoholu. Uatrakcyjnianie alkoholu ma jeden cel: chodzi o przyciągnięcie ludzi, zainteresowanie nim coraz większej rzeszy, w tym młodzieży. Brakuje słów, żeby to określić w cenzuralny sposób – oburza się specjalista leczenia uzależnień psychiatra dr Bohdan Woronowicz.
Jak podkreśla ekspert, średni wiek inicjacji alkoholowej wynosi obecnie 13 lat, zaś średni wiek, w którym młodzież upija się po raz pierwszy to 14 lat. Po alkohol sięgają już dzieci uczęszczające do klas IV i V szkół podstawowych.
– I choć ostatnio mówi się o tym, że młodzi trochę przystopowali z piciem to lobby alkoholowe robi wszystko, żeby uatrakcyjniać formy picia i zwiększać dostępność do alkoholu, a że potrafi przemykać się pomiędzy przepisami, to mamy właśnie takie rozwiązania – dodaje dr Woronowicz.
Jego zdaniem dopóki nie wprowadzimy ceny minimalnej na alkohol, będą też miały miejsce promocje typu „kup zgrzewkę, druga gratis”.
– Gdy Szkoci kilka lat temu wprowadzili takie rozwiązanie, po trzech latach okazało się, że spadło spożycie alkoholu, a wraz z nim liczba zachorowań na marskość wątroby i inne problemy zdrowotne wywołane piciem, łącznie ze zgonami. Oczywiście to nie rozwiąże problemu nadużywania alkoholu, ale to jeden z kroków ku temu, żeby jakoś opanować sytuację.
Mówi się, że mają być ograniczenia godzinowe i zakaz sprzedaży na stacjach paliw, ale zobaczymy, czy lobby alkoholowe znów sobie z nas nie zakpi – martwi się specjalista ds. uzależnień.
Według ekspertów państwo powinno chronić zwłaszcza młodych ludzi, gdyż im młodszy organizm, tym szkody wyrządzone przez alkohol większe. Alkohol jest toksyną, a produkty jego metabolizmu, takie jak np. aldehyd octowy, są wielokrotnie bardziej toksyczne niż on sam.
– Różnica w piciu alkoholu przez dziecko i przez osobę dorosłą jest taka, jakby podlewać szkodliwą substancją małą roślinkę i duże drzewo. Poza tym dając dzieciom dostęp do alkoholu uczy się je, że mogą w nienaturalny sposób regulować swoje samopoczucie, że mogą stać kimś innym i to zostaje w nich na całe życie – wyjaśnia dr Woronowicz.
W jaki sposób możliwe byłoby ograniczenie dostępu nieletnich do alkoholu?
Całkowite wyeliminowanie ryzyka sprzedaży alkoholu osobom nieletnim może nie być możliwe, jednak specjaliści są zgodni, że należy dążyć do jego zminimalizowania. W jaki sposób? Na przykład wymuszając odpowiedni regulamin sprzedaży napojów alkoholowych w sklepach internetowych.
– Najprostszym sposobem – oprócz wyraźnych informacji, że sprzedaż alkoholu na stronie internetowej jest dopuszczalna tylko dla osób pełnoletnich (co raczej nie powstrzyma żadnego lub prawie żadnego dziecka czy nastolatka od dokonania zakupu) – może być konieczność założenia w sklepie internetowym konta, w którym obowiązkowe będzie podanie podstawowych danych osobowych posiadacza konta, w tym daty urodzenia i numeru PESEL. Na gruncie przepisów RODO przedsiębiorca będzie naszym zdaniem w stanie udowodnić, że zbieranie takich danych osobowych od klientów było niezbędne – uważa radca prawna Agnieszka Winnicka-Mackenthun z SWKS.
Oczywiście potencjalny nieletni klient może założyć konto na dane rodziców, ale przed takim ryzykiem przedsiębiorca się nie obroni.
Prawniczki radzą też, że można – co zapewne nie spodoba się przedsiębiorcom – wprowadzić wymóg, aby kurier dostarczający przesyłkę z alkoholem żądał okazania dowodu osobistego lub innego dokumentu potwierdzającego tożsamość i wiek przy wydaniu przesyłki. Wtedy konieczny byłby odbiór z udziałem osoby dorosłej. Dodatkowo można wprowadzić zasadę wydawania przesyłki tylko do rąk własnych nabywcy.
– To rozwiązanie, mimo że wydaje się trudne do realizacji w praktyce, jest już stosowane przez przedsiębiorców sprzedających w sieci towary przeznaczone dla osób powyżej 18. roku życia. Skutkuje to, w razie braku możliwości spełnienia tego warunku weryfikacyjnego, niewydaniem przesyłki przez kuriera, powrotem towaru do sklepu i ew. zobowiązaniem kupującego do samodzielnego odbioru. Wtedy kupujący musiałby osobiście stawić się w sklepie, a sprzedawca mógłby zażądać od niego wglądu w dokument tożsamości w celu weryfikacji wieku. Jako że sprzedaż przez internet jest coraz częściej połączona z wysyłaniem przesyłki do paczkomatów, także w tym przypadku weryfikacja wieku kupującego, odbierającego przesyłkę jest niemożliwa. Ale i temu można zaradzić, wprowadzając regułę, że dostawa produktu przeznaczonego osobom pełnoletnim może odbywać się tylko za pośrednictwem kuriera – wyjaśnia Winnicka-Mackenthun.
Wprowadzenie takich przepisów wymaga jednak nie tylko wdrożenia określonych środków technicznych. Konieczna jest również konsekwencja w relacjach z kontrahentami, a przede wszystkim odpowiedzialność w biznesie przedsiębiorców, którzy decydują się na taką sprzedaż. Tylko wtedy postanowienia te nie staną się regulacjami fasadowymi.
Wygląda na to, że jedynym sposobem na ukrócenie tej formy prowadzenia działalności jest zmiana ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi i wprowadzenie jednoznacznego zakazu sprzedaży napojów alkoholowych na odległość (w tym za pośrednictwem internetu). Polskie ustawodawstwo stosuje już takie rozwiązania np. jeśli chodzi o wyroby tytoniowe.
Monika Grzegorowska, zdrowie.pap.pl
Facebook
RSS