
We wtorkowy wieczór kobieca reprezentacja Polski wygrała w Wiedniu z Austrią i zapewniła sobie pierwszy w historii udział w kobiecych mistrzostwach Europy. Od chwili stworzenia kadry kobiet Polki jeszcze nigdy nie wywalczyły awansu na wielki turniej UEFA czy FIFA. Do teraz!
3 grudnia 2024 – na ten dzień czekały pokolenia polskich piłkarek. Wiecznie niedofinansowana, w cieniu męskiej reprezentacji, kadra Polek po raz pierwszy w swojej 43-letniej historii doczekała się awansu na międzynarodowy turniej finałowy. W lipcu 2025 roku zagrają na szwajcarskich boiskach.
Droga nie była usłana różami
Sukces nie przyszedł łatwo. Najpierw podopieczne selekcjonerki Niny Patalon wywalczyły cenny awans do najwyższej dywizji Ligi Narodów. Z niej awans na mistrzostwa Europy UEFA (oficjalnie nazywane WEuro) czekał dwie najlepsze drużyny z każdej grupy. Biało-Czerwone nie miały szans na sukces tą drogą – w grupie przegrały wszystkie mecze. Ustąpiły nie tylko najlepszym Niemkom i Islandkom, ale również Austriaczkom.
Dlatego konieczna była walka w barażach, niejako tylnymi drzwiami. Gwarantowały one siedmiu najlepszym zespołom udział w mistrzostwach. Pierwsze na drodze Polek stanęły Rumunki, które udało się pokonać 2:1 na wyjeździe i aż 4:1 w Polsce. Łączny wynik 6:2 musi budzić uznanie, wcześniej Rumunki wygrywały wszystkie swoje mecze. Jako drugie rywalki na drodze stanęły Austriaczki. Polki ostatnio przegrały z nimi dwukrotnie po 1:3. Bukmacherzy jednogłośnie wskazywali na zwycięstwo Austrii jako niemal pewne.
Nie jedna, a dwie wygrane z Austrią
Kobieca reprezentacja Austrii bezsprzecznie prezentuje wyższe umiejętności techniczne – tam w żeński futbol inwestuje się dłużej i nieporównanie więcej, a mimo to w pierwszym meczu w Gdańsku rywalki nie były w stanie złamać polskiej obrony. Zdecydowanie przeważały w posiadaniu piłki, oddawały więcej strzałów, ale to Biało-Czerwone wyszły zwycięsko po golu polskiego eksportowego duetu: asystującej Ewy Pajor i strzelczyni jedynego gola, Natalii Padilii Bidas.
Jeden gol wystarczył w Gdańsku, ale trzeba było jeszcze wygrać rewanż w Wiedniu 3 grudnia. Pomimo przewagi 1:0 Polek z pierwszego meczu, bukmacherzy wciąż uważali Austrię za pewniaczki, a kibice w Austrii byli na tyle pewni swego, że dość nielicznie przyszli na Franz-Horr-Stadion.
Czy to polski problem? W żadnym razie, mogła być nawet polska korzyść, ponieważ Biało-Czerwone w pierwszym kwadransie raz za razem odbierały rywalkom piłkę przed ich bramką. Tylko pośpiech sprawiał, że nie zwieńczyły tego golem. Z czasem gospodynie odzyskały kontrolę nad meczem i narzuciły swoje warunki, jednak Polki wciąż spisywały się fantastycznie. Kinga Szemik w polskiej bramce była jak mur, obrona dwoiła się i troiła, a w czasie doliczonym do 90 regulaminowych minut Ewa Pajor odebrała piłkę rywalce i rozpoczęła akcję, którą sama następnie wykańczała, zdobywając jedynego gola w meczu.
Trudno wyobrazić sobie piękniejszy scenariusz: jedyną bramkę strzeliła nie tylko największa gwiazda reprezentacji Polski, ale też piłkarka kończąca tego dnia 28 lat. Harowała przez 90 minut właśnie na to zwycięstwo i w obu meczach przyczyniła się do goli.
Awans to już sukces, niezależnie od wyników w Szwajcarii
Romantyczne spojrzenie na sportowy sukces zawsze ujmuje serce. To historia wielkiej walki, która – wbrew przeciwnościom i oczekiwaniom – skończyła się sukcesem Polek. Trzeba jednak powiedzieć sobie zupełnie szczerze. Biało-Czerwone pojadą latem 2025 do Szwajcarii przede wszystkim po cenne doświadczenie, już osiągnęły więcej niż sądzono. Na trofeum mistrzostw zęby ostrzą sobie znacznie wyżej sklasyfikowane drużyny.
Za to dla Polek sam awans ma wagę trudną do przecenienia, znacznie większą niż u faworytek. On umieszcza Biało-Czerwone na głównej mapie polskiego sportu. Spowoduje ogromny wzrost ekspozycji naszych piłkarek nie tylko za granicą. Przede wszystkim w polskim społeczeństwie, dla którego to wciąż drużyna nowa.
Wszystko wskazuje na to, że przed nami piękny 2025 rok dla polskiej piłki nożnej kobiet. Dość powiedzieć, że również 3 grudnia młodzieżowa reprezentacja Polski (do lat 19, U19) pokonała w kwalifikacjach do Euro 2025 Anglię. Również było 1:0, co z Lwicami jest wyczynem. To wynik tym cenniejszy, że właśnie w Polsce w 2025 odbędą się mistrzostwa w tej kategorii wiekowej.
Dodajmy do tego mistrzostwa w kategorii U20 rok później, przenosiny kobiecej kadry na piękny stadion w Gdańsku i obraz kobiecej piłki rysuje się co najmniej nieźle. Ewa Pajor jako jedyna osoba z Polski może otrzymać miejsce w najlepszej drużynie roku na gali FIFA The Best. Nawet Robert Lewandowski wśród mężczyzn nie otrzymał nominacji. Takich, z pozoru drobnych, kroków i sygnałów jest w ostatnim czasie naprawdę sporo. Przecież pisaliśmy na Sukces Jest Kobietą o fantastycznym debiucie Polek U17 na mistrzostwach świata w październiku. I obyśmy mieli o czym pisać przez kolejne lata, niech sukces będzie kobietą również w futbolu!
Facebook
RSS