Site icon Sukces jest kobietą!

WHITE ALICE: Sztuka to oręż w walce!

Alicja Reczek, fotografka z ogromnym dorobkiem oraz terapeutka, znana szerokiemu gronu Czytelniczek i Czytelników portalu Sukces jest kobietą, udzieliła naszej redakcji wywiadu. Serdecznie zapraszamy do przeczytania ważnej społecznie treści o wolności, potrzebie pomagania i roli sztuki w trudnych czasach.

Alicjo, śledzimy Twoją artystyczną drogę od ponad dekady, nie sposób więc było nie zauważyć, jak duże zmiany pojawiły się w Twoich środkach przekazu i kontaktu z publicznością po 24 lutego. Jak wojna w Ukrainie zmieniła Twoje artystyczne plany?

Alicja Reczek, fotografka i terapeutka: Totalnie… przecież to uderza prosto w serce. Czas staje w miejscu, a potem nic już nie jest takie samo. Byłabym hipokrytką, żyjąc jak do tej pory. Dlatego wstrzymałam dotychczasowe projekty fotograficzne i musiałam zastanowić się, co dalej.

Pomimo, że uchodzę za osobę śmiałą i zdecydowaną wyznam, że wojna to sytuacja, której od zawsze się bałam. Myślę, że to kwintesencja cierpienia, antyetyka, ból i zło… coś najstraszniejszego, co człowiek może wyrządzić drugiemu człowiekowi.

Przez pierwszy tydzień byłam w szoku, zaniemówiłam, śledziłam informacje. Kontaktowałam się z rodziną i znajomymi osobami z Ukrainy i próbowałam odnaleźć balans. Nie mogłam spać, czasem ocierałam łzę z policzka, ale ostatecznie wybrałam działanie. Taka jest moja natura, z jednej strony mocno przeżywam. Z drugiej strony pojawia się we mnie siła w sytuacjach kryzysowych. W psychologii mówi się na taką właściwość sprężystość emocjonalna.

Zawodowo zajmuję się nie tylko sztuką. Jestem właścicielką firmy psychologicznej AREA i prowadzę terapie, w związku z tym pracy było i nadal jest dużo. W tych czasach każdy z nas potrzebuje wsparcia. W ramach działalności WHITE ALICE zajęłam się organizacją lokali mieszkalnych i domów dla uchodźców, pomagałam w organizowaniu leków, koncertów i aukcji. A ponieważ moją twórczość śledzi dużo osób z Polski i zagranicy, postanowiłam to wykorzystać np. medialnie promuję teraz artystów z Ukrainy. Prywatnie zaopiekowałam się z moją mamą rodziną uchodźców, którzy mieszkają u nas do tej pory.

Widzimy, jak szeroko angażujesz się w mówienie o tej wojnie, jak starasz się dotrzeć z informacjami od znajomych artystów z Ukrainy do odbiorców Zachodniej Europy. Jakie masz refleksje na temat obrazu wydarzeń w Ukrainie na zachód od Polski?

Cieszę się, że moje starania zostały zauważone przez redakcję i dlatego mówię o wojnie. Uważam, że osoby publiczne mają misję przez to, że ich głos jest donośny. Czuję tę odpowiedzialność, chcę inspirować do działania i dodawać otuchy.

Chciałabym zwrócić uwagę na dwa ważne aspekty. Wolność, którą rozumiem jako wartość nadrzędną i fundamentalną, więc jestem wyczulona na jej ograniczanie i zawłaszczanie. Z natury jestem indywidualistką i zupełnie nie po drodze mi z totalitaryzmem, walczyłabym z takim systemem. I niszczenie tożsamości kulturowej, to też mnie boli… jedno i drugie rozstrzyga się teraz w Ukrainie.

Poza tym, nie chciałabym snuć projekcji i scenariuszy na to, jak sytuacja może ewoluować, choć kusi mnie ta perspektywa, bo mój ojciec był politologiem. Łączę humanizm i praktykę więc wolę skupiać się na pomocy poprzez działanie.

Bardzo podobają mi się różne akcje i inicjatywy, np. ostatnio zwróciłam uwagę na nagranie ukraińskich uczniów z Charkowa, którzy zatańczyli walca wśród ruin swojej szkoły, to było wymowne i mocne.

Ale zwracam też uwagę na symbole, które można zauważyć we wszystkich miastach Polski, nie tylko tych dużych. Kiedy widzę coś takiego, zatrzymuję się i jestem głęboko poruszona… Flaga Ukrainy na warszawskiej Syrence, wstęga na pomniku Mikołaja Kopernika w Toruniu, przestrzenne litery na Rynku Starego Miasta w Płocku. Ukraińskie barwy narodowe na głównej fasadzie Muzeum na Słowacji. Ostatnio byłam na konferencji i wystawie w Bratysławie, a wcześniej w Czechach, tę formę wsparcia obserwujemy w różnych krajach i jest to piękny przekaz.

Poza tym myślę, że teraz jest ważna nowa edukacja. Mamy w Polsce mnóstwo uchodźców i czasami ciężko się zrozumieć. Integracja i asymilacja trwa. Ukraińcy uczą się naszego języka i nowych zwyczajów, ale zachęcam też Polaków do zgłębiania ich perspektywy. Tu mogę polecić świetny dokument „The Long Breakup” (2020). Katya Soldak, jest dziennikarką Forbesa i matką, która przeprowadziła się z Ukrainy do Nowego Yorku, ale wytrwale śledzi losy swojego rodzinnego kraju i przemian, jakie się w nim dokonują. Film był kręcony dekadę i dzięki niemu możemy lepiej zrozumieć obecny dramat, który wstrząsa Ukrainą i zrozumieć ból, który czują jej mieszkańcy i mieszkanki.

Jakie jest miejsce, jaka jest rola sztuki w tak okrutnych czasach, jakich doświadczają dziś nasze przyjaciółki i przyjaciele z Ukrainy?

Sztuka towarzyszy człowiekowi od zarania dziejów. Jest z nami również w trudnych czasach. To medium do wypowiedzi na wielu poziomach. Sztuka pociesza, motywuje, ale to także oręż do walki. Dalekosiężna platforma do przekazywania informacji i machina pozwalająca zachować pamięć.

Opowiedz nam o współpracy z Aloną Zozulią i innymi artystkami i artystami z Ukrainy.

Są to artyści wizualni i muzycy. Wymienię osoby, z którymi działam ostatnio. Alona Zozulia jest projektantką mody, stylistką i współpracujemy od paru lat. W pierwszych miesiącach wojny gościłam Alonę w Płocku, moim rodzinnym mieście. Dzięki uprzejmości Andrzeja Kwasiborskiego, kolekcjonera sztuki art brut, doszło do wspólnego wywiadu w radio Eska. Mówiłyśmy o tym, co myśli artysta w czasach wojny. Poza tym, Alona chciała podziękować Polakom za pomoc. Przed nami charytatywna sesja młodej fotomodelki i sportowca z Ukrainy. Będzie to projekt zatytułowany NO MORE! Zdjęcia wykonam techniką cyfrową i analogową.

Kolejną bliską mi osobą jest Yuliia Mykhaliuk. Fotomodelka, która występuje na moich zdjęciach, ale także malarka i projektantka wnętrz. Od samego początku wojny promuję współpracę Yulii z Muzeum Etnograficznym i Archeologicznym w Łodzi. Odbyła się tam wystawa W dialogu. Ukraińskie tradycje przy polskim stole. Następnie warsztaty dla dzieci i dorosłych ŻYWA LALKA. Yuliia prezentowała swoje prace również w Galerii Metamorfozy w Warszawie. Zorganizowała charytatywną licytację obrazu „Kwiaty wojny”. Niedługo zlicytowany będzie jej kolejny obraz „Maki”.

Obecnie w stolicy można zobaczyć wystawę podsumowującą 30 lat twórczości kolejnej artystki z Ukrainy. Nadiya Sobolewska, tworzy malarstwo, grafikę, tkaninę i instalacje. Scytowie, starożytne plemię od gór Uralu po Krym. Natura, baśń i tradycja. Malarstwo na szkle i tkanina artystyczna. Terapia przez sztukę. Te skojarzenia utkwiły szczególnie w mojej pamięci.

Polecam także rękodzieła wykonane przez Алла Жупанюк i Руслана Вознюк. Są to motanki, wyjątkowe lalki bez twarzy, odziane w symbole tradycyjne i kwiaty. Kryje się za tym bardzo ciekawa legenda, bo to ochronne atrybuty z duszą. Ale można zakupić charytatywnie również inne rzeczy, wyszywane obrusy, wypieki czy zabawki dla dzieci.

Jak myślisz, zapał Polaków do pomagania już się wypalił, czy jest silniejszy niż kiedykolwiek? Co wynika z Twoich obserwacji?

Warto wspomnieć, że są dwa rodzaje traumy. Dla Polaków wojna na Ukrainie jest traumą pośrednią, bo ją oglądamy, śledzimy rozwój wydarzeń w mediach, słuchamy relacji świadków tych wydarzeń. Natomiast dla ludzi w Ukrainie, też dla uchodźców, jest to trauma bezpośrednia, ponieważ ich życie i zdrowie jest lub było zagrożone. Są to dwie różne sytuacje i co za tym idzie, inny będzie odbiór, reakcja i narracja. Dlatego nie można oczekiwać, że zrozumiemy się totalnie. Dochodzą jeszcze różnice kulturowe i indywidualne.

Ciekawostką jest to, że Ukraińcy mówią o tym, że to Polacy bardziej się boją i trzeba ich pocieszać. Dlaczego tak się dzieje? Otóż właśnie dlatego, że nasi sąsiedzi są w działaniu, muszą się mobilizować w stawianiu czoła wrogowi, walczą o dobytek, życie, są w obliczu wyzwania. Natomiast Polacy są zawieszeni w niepewności co będzie dalej, czy Rosja nam zagraża, jeśli tak to na ile? Ta niepewność osłabia i paraliżuje, ciężko ustawić się do sytuacji, której jeszcze nie ma, ale nam zagraża.

Warto też wspomnieć, że wojna podlega prawom procesu społecznego. To znaczy, że na początku przeżywamy szok, następnie działamy na silnych emocjach. Włączają się mechanizmy obronne np. są ludzie, którzy wypierają trudne wydarzenie i dużo śpią. Są też osoby, które wybierają działanie i jest to kolejny sposób radzenia sobie z trudną sytuacją. Idąc tropem tego, że przeżywanie wojny to proces, reakcja Polaków była na początku przede wszystkim silnie emocjonalna. Później nastąpiło adaptowanie się z nową sytuacją czyli mniej przeżywaliśmy, a bardziej o danej sytuacji zaczęliśmy myśleć. Dotychczasowe informacje zostały przeanalizowane i uporządkowane. Szybkie, emocjonalne decyzje i rozwiązania zaczęły zastępować te bardziej skomplikowane i długofalowe. Jest to naturalna reakcja w obrębie wojny jako procesu społecznego. A więc to, że emocje osłabły, nie oznacza, że nie myślimy. Pomoc przeniosła się na inny poziom.

Jest też w Polsce grupa niechętna do pomocy. To ludzie, którzy boją się o to, że przez uchodźców pogorszy się ich sytuacja finansowa, stracą pracę i dostęp do pomocy medycznej będzie utrudniony. Do tego mamy czas podnoszenia się z kryzysu covidowego, inflację i podwyżki. Myślę, że te obawy warto choć częściowo zrozumieć, bo wynikają nie tyle z braku empatii, a z lęku o samowystarczalność.

Stać Cię dziś na jakieś optymistyczne przesłanie do Ukrainek i Ukraińców, ale i do Polek i Polaków, którzy nie są obojętni na tragedię narodu ukraińskiego?

Jasne! Róbmy swoje najlepiej, jak się da. Każdy z nas ma moc, talenty i właściwości, którymi może się podzielić. Odważnie i wytrwale brońmy prawdy oraz wartości, które są dla nas ważne. Kropla drąży skałę. I pamiętajmy, że życie to zmiana, a czas biegnie do przodu. Każda tragedia w końcu przemija, ziemia odradza się po pożarze, a po nocy przychodzi dzień.

Po więcej informacji o działalności naszej Bohaterki zapraszamy tutaj: https://www.facebook.com/AlicjaReczekWhiteAlice

Fot. Alicja Reczek – WHITE ALICE.

Zdjęcie rozpoczynające wywiad – Płock, rodzinne miasto Alicji

Alona Zozulia, Warszawa, 2022

Nadiya Sobolewska, z wystawy w Galerii Metamorfozy, Warszawa, 2022

Rękodzieło, Jarmark Tumski w Płocku

Flaga ukrainska, wiosna, 2022

Yuliia i Alona, Płock, wiosna, 2022

Obraz Kwiaty Wojny, Yuliia Mykhaliuk

Exit mobile version