Site icon Sukces jest kobietą!

Urszula Nowakowska: ZAWSZE reagujmy na przemoc!

Urszula Nowakowska, prezeska Centrum Praw Kobiet – prawniczka i feministka, współzałożycielka jednej z pierwszych w Polsce organizacji zajmującej się prawami kobiet – Polskiego Stowarzyszenia Feministycznego.

Pomimo wrodzonej nieśmiałości działa, kiedy widzi niesprawiedliwość. Współzałożycielka Europejskiej Organizacji Kobiet Przeciwko Przemocy (WAVE) i założycielka Fundacji Centrum Praw Kobiet – organizacji zajmującej się udzielaniem kompleksowej pomocy kobietom, których prawa są łamane, a w szczególności tym, które doświadczają przemocy i dyskryminacji ze względu na płeć. Założona przez nią fundacja świadczy nie tylko pomoc prawną, psychologiczną, ale zapewnia bezpieczne schronienie, oferuje w ramach Akademii Mocy Kobiet możliwość udziału w różnego rodzaju warsztatach, organizację porad prawnych i psychologicznych, niesie wsparcie kobietom będącym ofiarami przemocy i przestępstw na tle seksualnym czy mobbingu.

Jest autorką licznych publikacji, m.in. poradników dla kobiet, raportów na temat stosowania prawa w sprawach o przemoc wobec kobiet. Była także autorką projektu Ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w bliskich związkach, licznych poprawek do Ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie oraz zmian w przepisach dotyczących gwałtu.

Odznaczona Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Największą satysfakcję dają jej historie kobiet, którym Fundacji udało się pomóc i które później same angażują się w działania na rzecz praw kobiet i mają odwagę nazwać się feministkami. Chciałaby, aby jak najwięcej kobiet wspierało się wzajemnie i angażowało w działania na rzecz budowania świata wolnego od przemocy i dyskryminacji, wrażliwego na potrzeby słabszych i wykluczonych społecznie. Wierzy, że to właśnie kobiety są obecnie motorem zmian społecznych i działając razem mogą zmienić świat na lepszy.

 

Pani Urszulo, niedawno Centrum Praw Kobiet świętowało swoje 25-lecie. Proszę opowiedzieć, z czego jest Pani najbardziej zadowolona, kiedy podsumowuje Pani ćwierćwiecze działalności?

Urszula Nowakowska, prezeska Centrum Praw Kobiet: To było dla nas 25 lat przede wszystkim bardzo intensywnej pracy, wielu pozytywnych zmian, do których się przyczyniłyśmy, ale też wyzwań. W niektórych obszarach dotyczących kwestii równości płci oraz przemocy wobec kobiet widać pewną poprawę np. pod względem świadomości społecznej czy rozwiązań prawnych, chociaż jeśli chodzi o te ostatnie, to wciąż daleko nam do standardów międzynarodowych, zapisanych chociażby w Konwencji Rady Europy o przemocy wobec kobiet i przemocy domowej czy też równościowych dyrektywach unijnych.

Rośnie także świadomość tego, że „przemoc ma płeć”, co jeszcze w początkach naszej działalności było twierdzeniem, delikatnie mówiąc, powszechnie niezrozumiałym. Podobnie sytuacja wygląda z problemem dyskryminacji ze względu na płeć w różnych obszarach życia. Ciągle jednak jest wiele do zrobienia. Stereotypy dotyczące ról płciowych wciąż są w Polsce bardzo silne, a postęp w obszarze praw kobiet przeplatany jest okresami regresu.

Najbardziej jestem zadowolona z tego, że rośnie świadomość i aktywizm społeczny oraz zaangażowanie kobiet w obronę swych praw. Cieszy mnie to, że nie tylko przetrwałyśmy jako organizacja, chociaż musiałyśmy się zmierzyć z trudnymi wyzwaniami, ale że rozwijamy się. CPK ma swoje oddziały w kilku miastach, mamy kolejne inicjatywy kobiet, które chcą dołączyć do naszej sieci i działać pod szyldem Centrum Praw Kobiet.

 

Jak ocenia Pani zmiany w prawie na przestrzeni tych lat, te zmiany na korzyść ofiar przemocy domowej? Czego brakuje w polskim prawodawstwie, a co bezwzględnie powinno się znaleźć w przepisach?

Zmiany w polskim prawie dotyczące ochrony pokrzywdzonych z pewnością zachodzą zbyt wolno, a przemoc wciąż zbiera swoje żniwo. Część zmian przybiera korzystny kierunek, do części muszę się jednak odnieść krytycznie. Ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie z 2005 r., znowelizowana w 2010 r. jako całość nie jest niestety tym, o co zabiegałyśmy i daleko jej do standardów zapisanych chociażby w konwencji stambulskiej oraz dyrektywie unijnej, ustanawiającej normy minimalne w zakresie praw, wsparcia i ochrony ofiar przestępstw. Nie uwzględnia perspektywy płci, a ochrona pokrzywdzonych kobiet i dzieci jest zbyt słaba.

Jestem również krytyczna wobec biurokratycznej procedury Niebieskiej Karty, która w moim głębokim przekonaniu nie tylko nie służy pokrzywdzonym w uzyskaniu szybkiej i kompleksowej pomocy, ale dodatkowo wzmacnia „prorodzinne” podejście w rozwiązywaniu problemów związanych z przemocą w rodzinie. Coraz częściej patrzymy na przemoc nie jak na przestępstwo, ale konflikt, problem rodziny, której należy pomóc.

Widać to w statystykach dotyczących wszczętych postępowań, przestępstw stwierdzonych i skazań, których liczba spada. Ale to nie powód do zadowolenia, ale przyczynek do krytycznego spojrzenia na przyjęte rozwiązania. Jak mówią ewaluatorzy rozwiązań systemowych dotyczących przeciwdziałania przemocy wobec kobiet na zachodzie, sukcesem świadczącym o przyjęciu dobrych rozwiązań jest wzrost liczby zgłoszeń pokrzywdzonych kobiet, a nie ich spadek. Wiadomo bowiem, że jeśli chodzi o przemoc domową, to ciemna liczba przestępstw nie ujawnianych jest bardzo duża.

Pewnym krokiem naprzód jest niedawny rządowy projekt dający policji uprawnienie do natychmiastowej izolacji sprawcy przemocy – to ważny krok w budowaniu systemu ochrony ofiar. Walczyłyśmy o ten przepis przez przeszło 20 lat. Chociaż cieszymy się z wprowadzenia tego rozwiązania, to jednak nie jest ono wystarczające. Zakaz zbliżania się obejmuje tylko dom i najbliższe otoczenie, a przecież kobiety mogą być nękane w innych miejscach, jak np. w drodze do pracy czy szkoły dziecka. Brakuje zakazu kontaktowania się z pokrzywdzoną, aby uznać, że jest to kompleksowe rozwiązanie.

Wciąż brakuje także kompleksowej polityki ochrony osób pokrzywdzonych przemocą, rozwiązań profilaktycznych, działań edukacyjnych, procedur szacowania ryzyka i ochrony kobiet zagrożonych eskalacją przemocy, a nawet zabójstwem. Wbrew standardom Konwencji stambulskiej w Polsce wciąż praktykuje się mediacje między sprawcą a ofiarą przemocy; wciąż wydawane są orzeczenia ustalające miejsce pobytu dzieci w miejscu zamieszkania sprawcy; przemoc zwykle nie jest brana pod uwagę w orzeczeniach dotyczących kontaktów sprawców przemocy z dziećmi. Definicja zgwałcenia przyjęta w polskim kodeksie karnym również powinna zostać dostosowana do standardów konwencji, czyli za gwałt uznawać czyn, na który druga strona nie wyraziła zgody, bez konieczności dowodzenia, że stosowana była przemoc, groźba bezprawna lub podstęp. Przed nami więc wciąż lata wytężonej pracy, aby te standardy, do których Polska się zobowiązała, były wdrożone w naszym kraju.

 

Z jakimi sprawami i problemami przychodzą do Państwa najczęściej kobiety? W końcu przemoc ma wiele twarzy, nie tylko tę fizyczną.

To prawda – przemoc wobec kobiet ma wiele twarzy. To nie tylko przemoc fizyczna, ale także psychiczna, seksualna, ekonomiczna. Zresztą często one ze sobą współwystępują. Ale mamy też do czynienia z przemocą instytucjonalną, bo państwo nie zapewnia pokrzywdzonym kobietom wystarczającej ochrony i wsparcia. A sprawy, z jakimi kobiety się zgłaszają są najróżniejsze: sprawy karne związane z przemocą, rozwody, kwestie związane z opieką nad dziećmi (które też nieraz są świadkami, a więc i ofiarami przemocy), alimentami, podziałem majątku, niesprawiedliwym potraktowaniem przez służby lub wymiar sprawiedliwości i organy ścigania. Za każdą klientką stoi inna, nierzadko tragiczna historia. Staramy się udzielić jak najbardziej kompleksowej i zindywidualizowanej pomocy każdej kobiecie, która się do nas zgłosi po pomoc.

 

Jakie są najważniejsze działania Centrum?

Działamy wielotorowo. Z jednej strony na bieżąco organizujemy i świadczymy pomoc kobietom, które jej doznają. Udzielamy porad i konsultacji prawnych, psychologicznych, socjalnych, zawodowych. Prowadzimy też Specjalistyczny Ośrodek Wsparcia w Warszawie, planujemy otworzyć taki ośrodek również w Krakowie. Ale ważnym polem naszych działań jest także profilaktyka przemocy. Walczymy o zmiany w polskim prawie tak, aby w sposób realny i efektywny chroniło kobiety i dzieci doznające przemocy. Od zawsze domeną naszych działań była także edukacja – prowadzimy Akademię Mocy Kobiet, dzięki której kobiety mogą zadbać o swój samorozwój i stanąć na nogi w trudnych życiowych sytuacjach. Prowadzimy także badania i kampanie społeczne starając się wpływać na zmiany świadomości społecznej, aby ludzie potrafili praktykować równość na co dzień i komunikować się bez przemocy.

 

Izolacja spowodowana koronawirusem to był bardzo ciężki czas dla ofiar przemocy domowej. Jak Centrum pomagało w tych trudnych okolicznościach?

Faktycznie był to bardzo trudny czas dla wielu kobiet doznających przemocy domowej, ale także dla kobiet nieuczciwie potraktowanych przez pracodawcę. Dla nas okres ten był dużym wyzwaniem, ponieważ musiałyśmy przeorganizować nasz system pracy i umożliwić kontakt z nami jak największej liczbie pokrzywdzonych kobiet. Nasz całodobowy telefon interwencyjny dzwonił 2 razy częściej niż przed kwarantanną, dostawałyśmy więcej mailowych próśb o porady, a konsultacje odbywały się zdalnie. Uruchomiłyśmy na naszej stronie internetowej live chat ze specjalistkami, czuwałyśmy przy mediach społecznościowych, bo i tą drogą zgłaszają się do nas osoby potrzebujące pomocy.

Zaangażowałyśmy się również w projekt zainicjowany przez licealistkę Krysię Paszko, która uruchomiła na Facebooku fikcyjny sklepik z kosmetykami ratującymi skórę – w rzeczywistości jest to bezpieczny kanał do zgłaszania przemocy, a obsługuje go zespół naszych psycholożek i prawniczek. W tym trudnym czasie apelowałyśmy też do premiera o stworzenie Tarczy Antykryzysowej dla ofiar przemocy, w tym o jak najszybsze o przyjęcie przepisów o natychmiastowej izolacji sprawcy przemocy. Cieszymy się, że możliwość szybszej izolacji sprawcy od ofiary została szybko uchwalona i podpisana przez prezydenta. Ubolewamy jednak, że przyjęto tak długi (6 miesięcy) okres, zanim ustawa wejdzie w życie.

 

Jak możemy edukować społeczeństwo i zmieniać postawy społeczne tak, by ułatwiać ofiarom odejście od oprawców i rozpoczęcie nowego, bezpiecznego życia?

Potrzebujemy powszechnej zmiany w podejściu do przemocy. Przede wszystkim ważne jest, aby nie traktować przemocy jako sprawy prywatnej, domowego konfliktu. Musimy zauważyć, że przemoc ma płeć i wiąże się ściśle z brakiem równości pomiędzy kobietami i mężczyznami. Ważną kwestią jest przełamywanie stereotypów dotyczących ról płciowych, uczenie komunikacji bez przemocy. Działania edukacyjne i profilaktyczne na rzecz przeciwdziałania przemocy wobec kobiet i dziewcząt muszą być prowadzone równolegle z działaniami na rzecz równouprawnienia płci i powinny być integralną częścią programów nie tylko dla szkół, ale także przedszkoli i żłobków. Im wcześniej zaczniemy, tym większa szansa na sukces.

W tym momencie, wciąż często spotykamy się z niezrozumieniem mówiąc, że przemoc jest przestępstwem i musi spotykać się z adekwatną reakcją ze strony państwa i jego służb. Pokrzywdzone kobiety nadal często spotykają się z brakiem zaufania, podważaniem ich wiarygodności. Nasze badania dotyczące wpływu stereotypów na postawy służb oraz orzecznictwo sądów pokazują, że nierzadko biorą one górę nad prawem i są krzywdzące dla kobiet. Poza edukacją służb, potrzebne są kampanie społeczne skierowane do szerokich kręgów społecznych, obalające te krzywdzące dla kobiet stereotypy, ale także apelujące do świadków przemocy, aby nie byli obojętni, reagowali na wszelkie jej przejawy.

To bardzo ważne, aby osoba poszkodowana nie czuła się ze swoim problemem osamotniona, lecz by wiedziała, że może szukać wsparcia i że je otrzyma. Potrzebne są przyjazne dla pokrzywdzonych rozwiązania systemowe, gdzie będą mogły uzyskać kompleksową pomoc, ale też jasny komunikat dla sprawców: zero tolerancji dla przemocy. Kobieta musi mieć wsparcie finansowe, możliwość szybkiego usunięcia sprawcy z domu, ale też dostęp do mieszkań komunalnych, jeśli nie ma tytułu prawnego do mieszkania. Brak mieszkania i zależność ekonomiczna od sprawców utrudniają kobietom odejście od swoich oprawców. Musimy skończyć z usprawiedliwianiem sprawców, doszukiwaniem się winy za przemoc po stronie samych ofiar.

 

Jak możemy pomóc komuś w przypadku, kiedy podejrzewamy, że jest ofiarą przemocy? Jakie podjąć działania, do kogo się zwrócić?

Jeśli podejrzewamy, że bliska osoba lub po prostu koleżanka czy sąsiadka doświadcza przemocy, zaoferujmy swoją pomoc, powiedzmy, że nie powinna wstydzić się szukać pomocy. Pomóżmy jej zrozumieć sytuację, w jakiej się znajduje, wskażmy na niewłaściwe zachowania sprawcy. Powiedzmy, że się o nią martwimy. Przede wszystkim jednak wysłuchajmy jej, dajmy do zrozumienia, że jej wierzymy, nie komentujmy i nie obwiniajmy jej za to, co się stało. Sprawca długo utwierdzał ją w przekonaniu, że nikt jej nie uwierzy i że to jej wina, że zasłużyła na przemoc. Uszanujmy jednak jej decyzję, jeśli odmówi skorzystania z naszej pomocy i np. zdecyduje się pozostać z partnerem. Dajmy jej do zrozumienia, że zawsze może na nas liczyć, wskażmy jej miejsca, gdzie może znaleźć fachową pomoc.

Co jeszcze? Możesz także pomóc takiej osobie zaplanować, co robić, gdy sytuacja w domu stanie się niebezpieczna. Nie oceniaj jej zachowania i czekaj, aż sama zwróci się o pomoc. Jeśli obawiasz się o zdrowie bliskiej ci osoby, która pozostaje w związku, w którym jest bita i krzywdzona, a ona wciąż nie podejmuje żadnych kroków, aby się uwolnić od sprawcy, poszukaj wsparcia i rady w organizacji takiej jak np. Centrum Praw Kobiet.

 

Jak Pani łączy tak odpowiedzialną społecznie pracę z życiem prywatnym? Jak udaje się Pani nie przenosić zawodowych zmartwień na grunt osobisty?

Moja praca zawodowa przenika się z życiem prywatnym i nigdy tych sfer ściśle nie oddzielałam. Chociaż nie każdy aspekt swojej pracy lubię, to jednak generalnie nigdy nie traktowałam swojej aktywności zawodowej jak zwykłej pracy. To zawsze dla mnie była misja, którą staram się jak najlepiej potrafię realizować, a nie praca, o której zapominam po opuszczeniu biura.

Wydaje mi się, że jeśli się lubi swoją pracę i ma poczucie jej sensu i misji, jaką się w niej realizuje, to nie stawia się tak sztywnych granic między pracą i życiem prywatnym. Nie chcę przez to powiedzieć, że powinniśmy żyć wyłącznie pracą, nawet jeśli jest ona naszą misją i nie mieć przestrzeni na rozwijanie innych pasji. Ja trochę swoje inne pasje, które miałam, zaniedbałam i czasami myślę, że dla pewnej równowagi psychicznej i nabrania większego dystansu i nowego spojrzenia na to, co robię zawodowo, byłoby dobrze gdybym znalazła czas, aby do nich powrócić.

Podobnie jest z troskami i problemami. Żyję nimi po opuszczeniu biura, czasami angażuję osoby z mojego prywatnego otoczenia w ich rozwiązywanie. Wiele osób z mojej rodziny i otoczenia wielokrotnie angażowałam w prace wolontaryjne na rzecz Fundacji. Sprawy klientek również trafiają do mojego domu. Przez kilka lat zabierałam do domu nasz telefon interwencyjny, kiedy nie było środków na opłacanie innych osób i nie znalazłam chętnych wolontariuszek. To bycie na całodobowym dyżurze było rzeczywiście bardzo obciążające i przyznam, że po kilku latach takiego funkcjonowania odetchnęłam z ulgą, kiedy mogłam przekazać telefon swoim koleżankom. Ale teraz czasami mi tego bezpośredniego kontaktu brakuje i cieszę się, kiedy zadzwonią na mój prywatny telefon lub skontaktują się ze mną byłe klientki, aby się ze mną podzielić zmianami, jakie zaszły w ich życiu.

 

Jak postrzega Pani zmiany w mentalności i postępowaniu polskich kobiet na przestrzeni ostatniego ćwierćwiecza?

Dostrzegam oczywiście zmiany, jakie zaszły w ostatnich 25 latach w sposobie myślenia i postawach Polek. Pamiętam czasy, kiedy na pytania kierowane do kobiet o dyskryminację na rynku pracy, również tych szukających zatrudnienia w Centrum Praw Kobiet, słyszałam, że to nie jest problem, że kobiety nie nadają się na stanowiska kierownicze, a wykaz prac zakazanych dla kobiet jest OK. Pamiętam emocje, jakie budziły próby wprowadzenia do polskiego porządku prawnego ustawy o równym statusie kobiet i mężczyzn czy też zapisów antydyskryminacyjnych do kodeksu pracy, wymaganych w związku z ubieganiem się o członkostwo Polski w UE. A były to czasy, kiedy w Polsce rządziła lewica.

Ustawy o równym statusie wprawdzie wciąż nie udało się wprowadzić, ale przepisy z kodeksu pracy, w tym dotyczące molestowania seksualnego, przestały już budzić emocje. Dzisiaj Polki coraz lepiej znają swoje prawa, coraz odważniej je egzekwują, chcą się rozwijać, być samodzielne, niezależne, spełniać się nie tylko rodzinnie, ale i zawodowo. Kobiety przeważają wśród osób z wyższym wykształceniem, coraz śmielej wkraczają w zawody tradycyjnie zarezerwowane dla mężczyzn, do świata polityki. Strajki kobiet z ostatnich lat pokazały, że Polki chcą decydować o swoim macierzyństwie i udało im się powstrzymać próby zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej. To duży sukces i pokazanie, że kobiety są siłą polityczną, z którą politycy muszą się liczyć.

 

Jakie jest Pani największe zawodowe marzenie?

Moim największym marzeniem byłby świat bez przemocy i dyskryminacji – taki, w którym każda kobieta mogłaby korzystać z należnych jej praw człowieka i realizować swoje potrzeby oraz aspiracje życiowe w sferze publicznej, w pracy i w życiu osobistym. To oczywiście dzisiaj wizja utopijna. Marzą mi się także czasy, kiedy mężczyźni przejmą na równi z kobietami odpowiedzialność za obowiązki domowe i opiekę nad dziećmi. Bardziej realistyczne marzenia to poszerzenie sieci oddziałów CPK i stworzenie silnej i stabilnej finansowo organizacji, która bez zakłóceń mogłaby realizować swoją misję, być bliżej kobiet potrzebujących wsparcia i w większym stopniu móc odpowiadać na ich potrzeby.

Chciałabym, aby głos naszej organizacji i kobiet, które same doświadczyły przemocy i dyskryminacji liczył się przy tworzeniu rozwiązań prawno-instytucjonalnych, które pozwolą skuteczniej chronić kobiety przed tego typu doświadczeniami. Moim marzeniem jest także stworzenie pod egidą CPK placówek przedsiębiorczości społecznej, które z jednej strony wspierałyby kobiety wykluczone w aktywizacji zawodowej, z drugiej zaś – przynosiły pewien zysk Fundacji, który byłby przeznaczany na działalność statutową i pozwalał nam budować niezależność finansową i stabilną ofertę pomocową.

 

Jak kobiety mogą się wzajemnie wspierać i pomagać sobie na gruncie zawodowym i prywatnym?

Budowanie kobiecej solidarności jest dla nas jako CPK i dla mnie osobiście niezwykle ważne. To ważna metoda wspierania tych z nas, które znajdują się w trudnym położeniu, ale przecież nie tylko. Chodzi o to, abyśmy jako kobiety wspierały się wzajemnie, bo przecież wciąż kobietom jest dużo trudniej, jeśli chodzi o uzyskanie zatrudnienia, awans zawodowy, znalezienie się na tzw. miejscu biorącym na listach wyborczych itp. Chodzi o to, aby kobiety, którym się udało osiągnąć sukces wspierały inne kobiety, wprowadzały do męskiego świata polityki i organizacji życia społecznego wartości i perspektywę kobiecą.

W Fundacji wspieramy inicjatywy samopomocowe kobiet również tych, które są w trudnej sytuacji życiowej. Zawsze możemy coś dać innym, podzielić się swoim doświadczeniem, wesprzeć drugą osobę, która jest w potrzebie. Bardzo pomaga w tym internet i media społecznościowe. Cieszymy się, że organizacje pomocowe, takie jak Centrum Praw Kobiet, są miejscem gdzie zawierają się znajomości i przyjaźnie. Ale ważniejsze jest również to, aby rozejrzeć się wokół siebie i wspierać osoby pokrzywdzone w swoim otoczeniu oraz reagować na przemoc.

 

Więcej informacji o działalności Centrum Praw Kobiet można uzyskać na stronie: www.cpk.org.pl

 

Exit mobile version