Site icon Sukces jest kobietą!

Rodzice w obliczu kryzysu psychicznego dziecka

Nastolatek w kryzysie jest jak napompowany do granic wytrzymałości balonik. Jeśli nie pomożemy mu spuścić emocji – pęknie. Rolą rodziców jest bycie wtedy blisko, wspólne szukanie rozwiązania, wyciągniecie pomocnej dłoni, nawet jeżeli czujemy wewnętrzny sprzeciw. Dowiedz się, jak postępować z dzieckiem, które jest w kryzysie.

Człowiek w kryzysie psychicznym, także wtedy, gdy ma kilkanaście lat, ma zawężone postrzeganie rzeczywistości. W takiej sytuacji, nawet mając wiele zasobów, przestaje sobie radzić. Jeśli nie dotrze się wtedy do niego z interwencją, odpowiedzialną reakcją, jest ryzyko, że będzie trwał w tym stanie – kryzys przybierze formę chroniczną.

– Z czasem taka osoba zaczyna udawać, że kryzysu nie ma, ale to tak nie działa –  po prostu przechodzi w formę utajoną i gdy pojawiają się inne trudne sytuacje, zaczynają się kumulować i za jakiś czas problemy uderzają ze zdwojoną mocą. Sporo osób sięga wtedy po używki, by zniwelować stres, a to prosta droga do uzależnienia – ostrzega psycholog Jolanta Palma, suicydolog, interwent kryzysowy, współtwórczyni platformy Życie Warte Jest Rozmowy.

Co się dzieje z dzieckiem w kryzysie

Kryzys nastolatka trzeba rozpatrywać kompleksowo, bo może dotyczyć:

Kryzys to stan emocjonalny, który można porównać do napompowanego balonika: wiemy, że on ma określoną wytrzymałość i gdy robi się coraz większy istnieje ryzyko, że w końcu pęknie. Podobnie z emocjami – gdy jest ich zbyt dużo, człowiek nie jest w stanie normalnie funkcjonować.

– Myśląc o emocjach naszego dziecka jako o napompowanym baloniku, musimy zrobić wszystko, aby te emocje znalazły ujście. Pamiętajmy, że w momencie kiedy emocje sięgają zenitu, nie ma przestrzeni na myślenie, na racjonalne argumenty. Dlatego w kontakcie z rozemocjonowanym dzieckiem czy nastolatkiem przeżywającym różne trudności tak ważne jest, żeby emocje mogły po prostu znaleźć ujście. I dopiero wtedy możemy wykonać kolejny krok, czyli podjąć próbę wprowadzenia zmian w sposobie myślenia dziecka czy nastolatka, w sposobie postrzegania przez niego sytuacji, w której się właśnie znajduje – zwraca uwagę terapeutka.

Jak być obok

Obecność dorosłego opiekuna jest niezbędna, bo to dorosły opiekun jest przewodnikiem dziecka wkraczającego w dorosłość. Nie można zapominać, że młody człowiek może nie wiedzieć co zrobić, żeby poczuć się lepiej, może jeszcze nie mieć pomysłu, jak rozwiązać swoje trudności.

– Bardzo często nie uświadamiamy sobie co tak naprawdę znajduje się w głowie naszego dziecka. Musimy mieć świadomość, że ono wszystkiego nam nie mówi, że część myśli, które ma w głowie, skrywa tylko dla siebie. A jeśli przeżywa trudną sytuację, tym bardziej te informacje zachowuje dla siebie. Podczas rozmów z młodymi ludźmi często słyszę, że nie chcą mówić rodzicom o swoich problemach, bo nie chcą dokładać im kłopotów. A czasem – że  rozmowa nie ma sensu, bo i tak nie dostaną wsparcia. Dla nich to sytuacja bez wyjścia – mówi Jolanta Palma.

Paradoks polega na tym, że mówiąc, że są niepotrzebni, że przeszkadzają, mają nadzieję, że jednak ktoś im tej pomocy udzieli. Nie proszą o nią, bo boją się, że odkryją się i świat dostrzeże ich słabość i porażkę. Poczucie niskiej wartości w czasie kryzysu staje się dojmujące i dominujące.

Częsty błąd dorosłych to myślenie, że gdyby dziecko miało jakiś problem, przyszłoby z nim do rodzica, a skoro nie przychodzi, to znaczy, że nic się nie dzieje. Tymczasem po drugiej stronie mamy nastolatka, który myśli: „Gdyby mama naprawdę mnie kochała, gdyby im na mnie zależało, domyśliliby się, że coś jest nie tak”. Ten rozdźwięk sprawia, że trudności młodego człowieka narastają i z małego problemu robi się coraz większy.

– Zachęcam, żeby po prostu rozmawiać z dzieckiem, na bieżąco wiedzieć, jaka jest temperatura jego emocji, dowiadywać się, jakie ma problemy. Bo jeżeli nie rozmawiamy na co dzień, to trudno jest przyjść, gdy coś się dzieje – zwraca uwagę psycholog.

Emocje rodziców dozwolone

Kryzys emocjonalny dziecka jest dla rodzica wyzwaniem. Często spada jak przysłowiowy grom z jasnego nieba i musimy się nim zająć jednocześnie radząc sobie z tym, co dzieje się w pracy, w domu, z pozostałymi członkami rodziny, z naszymi emocjami. Ale jak bardzo nie byłoby nam trudno, to nie my jesteśmy wtedy najważniejsi. Nie możemy dziecka w kryzysie zostawić samego.

– Rodzice, którzy muszą się zmierzyć z kryzysem swojego dziecka, często sami są wspomnianym napompowanym balonikiem. I mają do tego prawo, bo trudno jest wtedy odciąć emocje. Muszą tylko pamiętać, że w przeciwieństwie do dzieci są dorośli, więc muszą nad tymi emocjami panować – podkreśla psychoterapeutka.

Z jakimi emocjami najczęściej mierzymy się, gdy dziecko przeżywa kryzys?

Na pierwszym planie zazwyczaj jest wstyd. Wstydzimy się tego, że w naszej rodzinie coś takiego się wydarzyło, obawiamy się co powie rodzina, znajomi, nauczyciele. Obawiamy się stygmatyzacji: ciągle jeszcze temat kryzysu psychicznego jest tematem tabu. Tymczasem kryzys może spotkać każdego człowieka i nie jest to wstyd, każdy zasługuje na pomoc i każdy może ją uzyskać.

Bardzo częstą emocją, często też tłumioną jest złość. Nie znajdując ujścia objawia się bólem głowy, karku, mięśni, brzucha. Bywa, że skumulowana przeradza się w agresję skierowaną do dziecka, do osób z otoczenia lub do samego siebie.

– Myśląc o złości warto myśleć o niej jako o energii, o czymś co ma nas wprowadzić w ruch, w działanie. Nie trzymajmy jej w sobie, bo wtedy osłabia, a musimy mieć siłę dla naszego dziecka – doradza specjalistka.

Częste jest poczucie winy i uczucie porażki, że jest się złym rodzicem. Przyjęło się myśleć, że rodzicielstwo ma być bez skazy: albo jestem idealną matką albo odniosłam porażkę. Tymczasem ważne jest, aby być po prostu wystarczająco dobrym rodzicem, czyli takim, który popełnia błędy, może coś przeoczyć, może czegoś nie zauważyć. Pomyślmy więc raczej o tym co przeoczyliśmy, co zaniedbaliśmy i co można z tym zrobić.

Gdy rodzic patrzy na dziecko przez pryzmat szkoły, odczuwa lęk o przyszłość dziecka. To, że może ono na przykład nie zdać do następnej klasy, postrzegane jest w kategoriach katastrofy. Trzeba się wtedy zastanowić, co można zrobić żeby to się nie wydarzyło, ale jednocześnie jak pomóc dziecku, żeby szkoła nie stała się dominującym problemem. warto uprzytomnić sobie, że dziecko będzie żyło jeszcze kilkadziesiąt lat, a to, jak rozwiąże swój kryzys nastoletni, może przełożyć się na całe jego życie. Powtórzenie klasy nie oznacza końca świata.

Dla niektórych sytuacja kryzysu u dziecka to lęk o utratę dawnego życia, obawa się, że nie wróci spokój i porządek, do którego byli przyzwyczajeni i odczuwają żal za tym co minęło.

– Utrata kontroli powoduje często uczucie bezradności. „Czuję chaos albo pustkę w głowie, nie wiem co robić” – to zazwyczaj pierwsze słowa jakie słyszę od rodziców, którzy przychodzą do mnie po pomoc. Gdy poczujemy, że nie wiemy co robić, warto poradzić się kogoś, zrobić sobie przestrzeń w głowie na inne pomysły. To pozwoli nie kumulować się bezradności i poczucia utraty kontroli, pozwoli spokojnie pomyśleć, co można w takiej sytuacji zrobić. Pomyślmy, że nawet jeśli czeka nas zmiana, to może wcale nie na gorsze. Warto spojrzeć w przyszłość, zastanowić się co jest do zrobienia, a nie opierać się na sentymencie, który blokuje nasze działania – radzi terapeutka.

Nie udawaj, że nic się nie stało

Dorośli często ignorują lub bagatelizują kryzys dziecka, czasem mu zaprzeczają.

– Mamy takie dyżurne zdania: „To nic takiego”, „Nie ma się czym niepokoić”, „Dorasta, przejdzie mu”, „Trzeba to przetrwać”, „Jakoś to będzie”. Taka postawa pokazuje naszemu dziecku, że zamykamy oczy na trudności, z którymi ono się mierzy. Czasem rodzice przerzucają odpowiedzialność na specjalistów, licząc, że oni „naprawią mu dziecko”. I o ile specjalistyczna pomoc bywa konieczna, to warto pamiętać, że dziecku potrzeba kompleksowej pomocy i osoby bliskie, które będą je wspierać, są kluczowe dla zdrowienia – podkreśla Jolanta Palma.

Ustalenie przyczyny kryzysu pozwala odpowiedzieć na pytanie co robić i jaki powinien być pierwszy krok.

Czego unikać, gdy nasze dziecko ma kryzys

– Pamiętajmy, że na tym etapie rozwojowym młodzi ludzie mają trudność z odczytywaniem emocji, nie są za bardzo empatyczni, ale nie dlatego, że są nieczuli, tylko z racji rozwoju i tego co dzieje się z ich mózgiem. Po prostu nie zauważają tego, co my czujemy, nie zarzucajmy im więc, że czegoś nie zauważyli, nie wpędzajmy ich w poczucie winy, nie oczekujmy, że mają się domyślać co czujemy. Lepiej powiedzieć im to wprost – uważa psycholog.

Jak budować kontakt z dzieckiem w kryzysie

– Złota zasada zaczerpnięta z interwencji kryzysowej to, żeby mniej mówić, a więcej słuchać – 80 proc. słucham a 20 proc. mówię, a i to raczej ma być zadawanie pytań. Taka rozmowa to więc słuchanie przerywane zadawaniem pytania i okazywaniem tzw. kompetencji miękkich – mówi Jolanta Palma.

– Młode osoby bardzo często mówią mi, że dorośli ich nie szanują, że nie są zainteresowani tym, co robią i co mają do powiedzenia. Pamiętajmy, że to dla nich ważne, nawet jeśli sprawiają inne wrażenie – zaznacza psycholog.

O czym warto pamiętać, gdy rozmawiamy z dzieckiem w kryzysie

Nie wszystko da się zrobić od razu. Czasem rozmowę trzeba rozłożyć na etapy – nie organizujemy jednej poważnej, trzygodzinnej rozmowy z założeniem, że wszystko sobie wyjaśnimy. Taka rozmowa jest bardzo obciążająca, dziecko, a nawet nastolatek nie skoncentruje tak długo uwagi. Lepiej częściej, ale krócej.

Trudności dziecka warto potraktować jako sytuację, w której potrzebuje wsparcia, a nie karania i dyscyplinowania. Lepiej nie tworzyć zbyt dużych oczekiwań w stosunku do dziecka, nie mówić mu, jak ma się zachowywać, co ma mówić, co ma myśleć, jak przeżywać – to recepta na to, jak stracić kontakt i spowodować żeby dziecko zamknęło się w sobie i przestało nam cokolwiek mówić.

Konieczne jest zastanowienie się, co spowodowało kryzys i jakie on może mieć konsekwencje dla dziecka, ale też dla was rodziców i rodziny jako systemu. Nie należy wstydzić się proszenia o pomoc specjalistów – w szkole, w poradni zdrowia psychicznego, gabinetu psychoterapii.

Jeśli dziecko przejawia zachowania autodestruktywne (okaleczanie się, popadnięcie w uzależnienie), napomyka o zabiciu się, nie zwlekaj z wizytą u specjalisty.

Gdzie po pomoc dla dziecka

Monika Wysocka, zdrowie.pap.pl

Exit mobile version