Site icon Sukces jest kobietą!

Okiem Oskara: Przeleć Krystynę Zdzisławem

Fot. Katarzyna Widmańska

–      Oskar, świat oszalał na punkcie jakiejś Marie Kondo, takiej japonki, co napisała książkę o sprzątaniu. I wiesz, ona tam pisze, żeby nie zwijać skarpetek w rulonik, bo one muszą odpoczywać

–       Porąbało ją? Skarpetki? Odpoczywać?

–       Oskar, ty sie wydajesz taki światły człowiek, a tego nie wiesz? Oczywiście, że należy im się odpoczynek. Ale mam nadzieje, że masz w sobie resztkę przyzwoitości i przynajmniej wieczorem dziękujesz ubraniom, które nosiłeś. Wiesz, one ci w końcu służyły cały dzień.

Trochę mi się to wszystko dziwne wydawało więc profilaktycznie postanowiłem zatrzymać swoje komentarze dla siebie. A Magda ciągnęła dalej.

–       Kondo Srondo. Ja to już od dawna wiedziałam, że dom ma duszę i że trzeba do tego poważnie podchodzić. Ludzie kupują książki i płacą kasę za coś, co przecież jest oczywiste. Na przykład, jak ty nazwałeś swoją kuchnię?

–       Kuchnia to kuchnia. Co miałem nazywać.

–       Moja kuchnia ma na imię Krystyna. Po mamusi. Swoje nazwy mają też różne przedmioty. I wiesz, wtedy dom żyje, bo ma duszę.

–       Ej ty naprawdę wierzysz, że przedmioty mają duszę? – skala fantazji Magdy mnie przerastała.

–       No pewnie. A ty nie? No na przykład jak idziesz do sklepu i masz kupić jakiś sprzęt do domu, to czym się kierujesz?

–       No idę, wybieram i już.

–       A ja szukam powinowactwa. Na przykład ostatnio po wielu wspólnych latach pożegnałam się z moim odkurzaczem. Więc przyszedł czas na nowy. Mąż doktoryzował się na temat parametrów, które odkurzacz powinien mieć, a ja wiedziałam, że to kwestia spotkania tego właściwego. Poszliśmy do MediaMarktu. Nie musiałam się długo rozglądać. Patrzę, jest: Zdzisław. Piękny. Turkusowy Philips. Mówię do męża: ej weź go ośmiel, powiedz Zdzichowi, że z nami jedzie. Mąż bez słowa wziął pudelko i poszedł do kasy. No wiesz, nie wszyscy mężczyzni są tak wrażliwi jak Ty Oskarku.

–       no nie wiem – powątpiewałem

–      Zdzichu przyjechał do nas do domu. Najpierw go przywitałam, pokazałam, gdzie będzie jego miejsce, a potem przeleciałam nim Krystynę.

www.oskarbachon.pl

Exit mobile version