Site icon Sukces jest kobietą!

Okiem Oskara: Piorun w teściową

– Dzień dobry. Proszę pana, chciałam zarezerwować termin na próbną fryzurę ślubną – ton głosu wskazywał raczej na starszą osobę, ale przecież miłość nie wybiera…

–     Czy będzie chciała Pani tylko fryzurę, czy też strzyżenie i kolor?

–     Tu nie o mnie chodzi, tylko o nią, znaczy się narzeczoną mojego syna. Ślub będzie w październiku.

–     To proponowałbym, by narzeczona sama do mnie zadzwoniła, to ustalimy termin – nie rozumiejąc sytuacji, powiedziałem to, co wydało mi się najracjonalniejsze.

–     Ale ja nie wiem, czy mnie będzie pasował. Wie pan, jestem zajętą osobą.

–     Ale ja mam czesać przyszłą pannę młodą, czy tak? – skołowany chciałem się upewnić

–     Przecież ona nie ma o tym pojęcia. Ja bywam w świecie, to ja wiem, co się nosi.

Ręce mi opadły.

–     Proponuję za dwa tygodnie, w piątek.

–     Ja mogę.

–     A panna młoda młoda?

–     Ona będzie musiała móc.

–     Jak ma na imię?

–     Proszę wpisać moje. Wanda T.

Byłem bardzo ciekawy tej wizyty. Weszły. Starsza pani w bordo kasku na głowie, w którym żaden kosmyk nie ma szans na najmniejszą niesubordynację. Przyszła panna młoda, której imienia – mimo kilku prób – nie udało mi się ustalić, niepewnie stanęła w drzwiach. Miała proste, długie włosy i lekkie zażenowanie w twarzy.

–     Niech pan jej zrobi koka.

W oczach dziewczyny zobaczyłem przerażenie. Coś wisiało w powietrzu, tylko jeszcze nie widziałem co.

–     Ona wydziwia, że niby nie chce koka. Słyszał pan coś takiego.

–     Wie pani, najpierw umyje głowę i zastanowimy się z … – zawiesiłem głos

–     Ewa. Mam na imię Ewa

–     Z Ewą. A panią zapraszam za godzinę. Kazimierz to takie piękne miejsce.

–     Ja tu poczekam. Pan mi zrobi kawę z mlekiem a ja sobie tu usiądę – zarządziła.

–     Ewo, zapraszam do mycia. (Starsza pani zaczęła wstawać). Pani tu zostanie. Tam jest mało miejsca a ja potrzebuję przestrzeni – nie wyglądała na zadowoloną ale została.

–     Słuchaj – odezwała się Ewa, gdy już byliśmy sami. Nie ma opcji z tym kokiem. Bo wiesz, my z Piotrem, żeby z tą wiedźmą nie oszaleć, postanowiliśmy, że wytrwamy jeszcze do ślubu. Piotrowi zależy, by jego ojciec był obecny. Mamusia wtrąca się do wszystkiego. Urządza nam mieszkanie na górze domu i decyduje o każdym szczególe. Nie wie bidula, że mamy już wykupione bilety do Stanów i prace dla obojga.

–     To super. Ale jak się to ma do koka?

–     Bo żeby to wytrzymać, zrobiliśmy sobie oboje tatuaże siły.

Odsłoniła włosy i moim oczom ukazał się fachowo wytatuowany piorun.

– Jak stara daje czadu, to sobie wyobrażam, jak ją dopadam tym piorunem. Jak Zeus.

–     I co, przekonał ją pan do koka? Bo tak sobie rozmawiacie od dłuższej chwili – starsza pani nie wytrzymała.

–     Wie Pani, przy takich rysach twarzy jak ma Ewa, lepiej będą wyglądały rozpuszczone włosy. Załagodzą ostrość rysów.

–     Charakterek jest, wyszedł na twarz. Dobra, rób pan te rozpuszczone.

źródło: oskarbachon.pl

Exit mobile version