Site icon Sukces jest kobietą!

Okiem Oskara: INTERNASZYNAL BAKŁAPAN

Fot. Katarzyna Widmańska

Basia przyszła do mnie z Kajetanem. Kajetan, lat cztery, usiadł grzecznie i zaczął się bawić czymś, co ze sobą przyniósł. Dopóki mi nie roznosił salonu, jakoś mało mnie interesował

– Wiesz Oskar ja to uważam, że trzeba szanować wybory naszych dzieci. W ten sposób uczą się one samodzielności i dobrze rozwijają emocjonalnie – Basia, mama Kajetana, weszła w ton nudno-dydaktyczny. Czekałem na zasady przedszkola waldorfskiego albo edukacji demokratycznej, co zważywszy na fakt, że dzieci sam nie posiadam, interesowało mnie równie mocno, co plaga komarów w Tanzanii – Kajtuś, mój synek ma ukochaną zabaweczkę Bakusia – Basia ciągnęła dalej swoją opowieść. Ja zaś zgadywałem w  głowie, czy chodzi o pluszaka, czy samochód – Kocha ją nad życie. Śpi z nią, przytula, bawi się. Tylko, że ta zabawka co jakiś czas się psuje.

–       To ją napraw. Dziecku zrób przyjemność – wreszcie mogłem dodać coś konstruktywnego.

–       Tyle tylko, że ona się będzie zawsze psuć. Bo to jest bakłażan.

–       Co? – prawie krzyknąłem. Dopiero teraz zauważyłem, że Młody cały czas mówi do kawałka warzywa – ej Basia, ale to się je, a nie się z tym śpi.

–       A Panu ktoś mówi, z kim pan ma spać? – Kajtek raptem wszedł w dyskusje – Bakuś zawsze ze mną jest, choć czasem muszę go przekonywać do różnych rzeczy. Bo nie wszystko lubi, to co ja lubię.

–       Na przykład? – Bakuś zaczynał mnie wciągać w swoją historię

–       No na przykład nie lubi się kąpać w basenie. No i nie lubi podróży. Jak jechaliśmy do Grecji, to bardzo marudził.

Opowieści Młodego nie robiły na mnie aż takiego wrażenia, jak reakcja na nie jego matki. Kiwała głową, gdy Kajtek pokazywał mi, gdzie Bakuś ma ciężką dupkę i bijkę, czyli ogonek. Jak dzieci w przedszkolu go lubią. Czekałem, że mrugnie do mnie porozumiewawczo okiem. Ale gdzie tam. Basia słuchała tego z taką miną, jakby to były opowieści o Lego, a nie bordowo-czarnym warzywku. Sama nazywała go Internaszynal Eggplant i cierpliwie tłumaczyła innym zgromadzonym przy basenie ludziom, że to nie jest FOOD, tylko FRIEND.

–       Ej Baśka, ale ty sobie robisz jaja teraz ze mnie? – dopytywałem

–       Ale z czym? Chyba nie z Bakusiem? Ostatnio kupowałam świeżą jego wersję i sprzedawca zaczął się śmiać. To mu powiedziałam: Panie, jak pan dziecku Barbie kupujesz z wymiarami 90-30-90 to jakoś się pan nie dziwisz. A Bakusiowi pan żyć spokojnie nie pozwalasz. Pomyśl pan, jak on się teraz czuje, taki wyśmiany przy wszystkich?

www.oskarbachon.pl

Exit mobile version