Site icon Sukces jest kobietą!

Małgorzata Kulis: Sukces to dziedzina zespołowa!

Małgorzata Kulis, Bohaterka projektu „Sukces jest kobietą” i kampanii społecznej „Mam zielone pojęcie” to Dyrektor Zarządzająca w firmie Volvo Trucks Polska. Absolwentka Wydziału Finansów i Bankowości Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. Z marką Volvo, a tym samym z branżą transportową, związana jest od prawie 25 lat. Karierę rozpoczęła w 1998 w spółce finansowej Grupy Volvo – Volvo Financial Services Poland, gdzie już w 2007 objęła stanowisko Prezesa Zarządu. Od 2012 roku zajmuje stanowisko Dyrektor Zarządzającej w Volvo Trucks Polska i już niemal od 10 lat umacnia wizerunek i pozycję marki Volvo Trucks na polskim rynku. Aktywnie działa m.in. w projektach wspierających rozwój nowych technologii – szczególnie tych związanych z elektromobilnością.

Prywatnie, Małgorzata Kulis uwielbia zwierzęta, spacery po lesie, kryminały, a także książki z zakresu psychologii biznesu.

Firma Volvo Trucks Polska jest częścią dużego koncernu – Grupy Volvo – jednego z czołowych światowych producentów samochodów ciężarowych, autobusów, maszyn budowlanych, silników morskich i przemysłowych oraz dostawcy rozwiązań finansowych i serwisowych. W Polsce, firma odpowiada za sprzedaż, serwis i usługi dodatkowe do samochodów ciężarowych marki Volvo. W branży ciężkich pojazdów ciężarowych Volvo Trucks ma ugruntowaną, bardzo mocną pozycję od wielu lat i może poszczycić się szerokim gronem zaufanych Klientów. Kluczowymi wartościami firmy są jakość, bezpieczeństwo i troska o środowisko naturalne.

Proszę opowiedzieć nam, w jaki sposób znalazła się Pani w obecnym punkcie na drodze kariery zawodowej?

Małgorzata Kulis, Dyrektor Zarządzająca w firmie Volvo Trucks Polska: Tak jak mówiłam już poprzednio, mojemu rozwojowi zawodowemu od zawsze towarzyszyło przekonanie, że w życiu trzeba robić to, co się lubi, co daje poczucie satysfakcji, spełnienia i co ważniejsze, daje poczucie własnego rozwoju. Moja pierwsza praca dla firmy ubezpieczeniowej to był przypadek. Trafiłam tam z pierwszego ogłoszenia, na które zaaplikowałam, jeszcze w trakcie ostatniego roku studiów. Trafiłam do działu likwidującego szkody z Zielonej Karty i szybko zorientowałam się, że to nie jest moje miejsce na ziemi. Jednak nawet tam zdobyłam się na wysiłek przestudiowania wszystkich dostępnych manuali, przygotowałam sobie szablony pism na wszystkie możliwe okoliczności i zautomatyzowałam to, co ówcześnie można było zautomatyzować: wtedy jeszcze pisaliśmy pisma na półautomatycznych maszynach do pisania. Pamięć tych maszyn była ograniczona, tak samo jak liczba znaków możliwa do wprowadzenia do tej pamięci, dlatego moje biurko zawsze było czyste i w okolicach lunchu nie bardzo miałam już co robić. Po ukończeniu studiów urodziłam syna i po urlopie macierzyńskim postanowiłam poszukać pracy bardziej związanej z moim wykształceniem, czyli z finansami. Tak trafiłam do Volvo Usługi Finansowe Polska i kierując się tą samą dewizą pogłębiania wiedzy, podejmowania nowych wyzwań i nowych odpowiedzialności rozwijałam się razem z firmą, aż w 2012 roku trafiłam to Volvo Trucks Polska.

O tym wszystkim, o etapach mojej przygody z Volvo mówiłam już w poprzednim wywiadzie, dlatego nie chcę tego powtarzać. Od lat hołduję zasadzie, że rozwój zaczyna się od nas samych, od naszej konsekwencji, ciekawości i odwagi do podejmowania nowych wyzwań. Jeśli w tym, co robimy, mamy poczucie własnej samorealizacji, jeśli dokonujemy mądrych wyborów i nie boimy się czasem skoczyć na głęboką wodę, wyjść poza strefę własnego komfortu – to sukcesy nadejdą. Takich ludzi trudno nie zauważyć. Każdy chce ich mieć w swoim otoczeniu, w swoich zespołach. Od ich rozwoju własnego zaczyna się proces kolejnych szans, potem już zwykle ułatwianych przez dodatkowo oferowane im szkolenia, mentoring, coaching itd.

Oczywiście, w tym wszystkim zawsze musi być odrobina szczęścia, ale ja uważam, że szczęście zawsze sprzyja lepszym i dobrze przygotowanym (śmiech). Wiele razy powtarzam to moim Współpracownikom. Ja miałam szczęście do mądrych i dobrych szefów. Dostrzegli we mnie potencjał, dali szansę, wspierali, ale raz jeszcze chcę podkreślić: taką iskrę stymulującą własny rozwój musimy rozniecić sami – bez tego nie ma możliwości pójścia dalej.

Jakie, według Pani, cechy i predyspozycje pomagają kobietom w drodze na kierownicze stanowiska? Pytamy o kobiety, gdyż statystyki są nieubłagane, kobiety, pomimo wielu zmian na plus, nadal stanowią mniejszość na szczycie zawodowej hierarchii.

To jest na pewno mieszanka cech, które wspierają skuteczny rozwój zawodowy, zarówno kobiet, jak i mężczyzn czyli świadomość tego, co dla mnie jako człowieka jest ważne? Czy lubię to, co robię? Czy może lepiej sprawdzę się w innym obszarze, a przede wszystkim, czy rozumiem i jestem gotowa/gotowy na podejmowanie nowych wyzwań, zwiększoną odpowiedzialność idącą za rozwojem menedżerskim? To według mnie są cechy wspólne. A to, co pomaga nam kobietom, to na pewno łagodniejsze ego, postrzeganie szerszego obrazu sytuacji, dużo bardziej rozwinięta inteligencja emocjonalna, ze wskazaniem na fakt, że okazywanie uczuć nie jest oznaką słabości.

Multi-zadaniowość i większa gotowość do przyjmowania informacji zwrotnej, traktowanie feedbacku jako swego rodzaju podarunku, który dostajemy od innych. Zdolność posiadania planu B, nie w kategorii słabej wiary w sukces oryginalnego planu A, ale raczej naturalny sposób przewidywania tego, że czasem droga do celu jest dużo bardziej kręta, niż nam się pierwotnie wydawało. Myślę, że my kobiety, mamy te cechy w sobie. Natomiast są też cechy, które nam przeszkadzają i świadomość tych cech jest bardzo ważna, bo często mogą blokować rozwój zawodowy. Nie lubię stwierdzeń, że kobiety są w rozwoju zawodowym blokowane głównie przez mężczyzn. Według mnie, czasem bywa wręcz odwrotnie – to kobiety dyskredytują inne kobiety. Czasem natomiast to my same, mając skłonność do nadmiernej perfekcji, małostkowości, powierzchowności blokujemy siebie same. Chcemy być doskonałe, najlepsze, najmądrzejsze, wyglądać perfekcyjnie: waga, fryzura, make-up, styl. Oczywiście, dla wielu z nas wygląd zewnętrzny dodaje pewności siebie, ale czy to jest naprawdę wystarczające?

W moich uszach wciąż dźwięczy zdanie, którym wiele lat temu nasza nauczycielka od matematyki podsumowała jedną z koleżanek, po jej mało skutecznym wystąpieniu przy tablicy: „Moja Droga, Ty jesteś jak ten kwiat tuberozy – z wierzchu piękna, w środku pusta…”. Oczywiście, dziś takie określenie byłoby niedopuszczalne, ale czasem same, mniej lub bardziej świadomie kreujemy sobie słaby wizerunek, skupiamy się na sprawach mało istotnych, dzielimy włos na czworo tam, gdzie nie jest to potrzebne i narzekamy, narzekamy…

Zbyt wiele bierzemy bardzo osobiście, nie potrafimy trzymać zdrowego dystansu do sprawy czy sytuacji – to nas może bardzo blokować. Dlatego trzeba zacząć od samoakceptacji i samoświadomości, mieć zdrowe podejście do samych siebie i starać się w każdej sytuacji widzieć możliwości. Taka postawa nas otwiera, wzmacnia, kreujemy autentyczność, tak bardzo cenioną w rozwoju zawodowym i dążeniu do stanowisk kierowniczych. To wielka siła.

Jaki ma Pani swój osobisty przepis na utrzymanie balansu między życiem zawodowym, a prywatnym?

Jakiś czas zajęło mi zrozumienie, że równowaga, to konieczność. Tego trzeba się nauczyć i pewnie każdy na swój własny sposób, ucząc się na własnych doświadczeniach, musi do tego dojść. Natomiast dziś wiem, że to jest bardzo ważne. Skuteczny leader musi być kreatywny i produktywny, musi inspirować, być przykładem, być prawdziwym w tym, o czym mówi i co na co dzień reprezentuje swoim działaniem. Powinien być cierpliwy, uśmiechać się, budować zaufanie. Żeby tak funkcjonować musimy mieć czas na odpoczynek, na sen, na oddawanie się temu, co kochamy najbardziej. Ja uwielbiam aktywny czas na łonie natury. Długie spacery z psem, chodzenie po górach, rodzinne podróże. Lubię też czytać, zarówno literaturę branżową, jak i dobre kryminały – tak na zupełny reset myślowy. Kiedyś wiele czasu spędzałam w ogrodzie, dziś tego czasu mam mniej, ale wciąż bywam „ogrodniczką”, bo sprawia mi to wiele radości. Poranna kawa w ogrodzie, w otoczeniu własnoręcznie posadzonych kwiatów i ziół to bardzo relaksujący początek choćby najtrudniejszego dnia. Po cięższych, trudniejszych i intensywnych dniach, zawsze staram się zregenerować, zwolnić tempo, zadbać o siebie, naładować baterie. Bez tego szybciej tracimy cierpliwość, mamy skłonność do negatywnych myśli, jesteśmy zbyt krytyczni. Uśmiech i dobra energia to w życiu zawodowym przepustka do sukcesu, bo sukces to dyscyplina zespołowa, a ludzi zjednujemy pozytywną postawą optymizmem i kreowaniem pozytywnych wizji.

Skoro już poruszyliśmy temat życia prywatnego, kiedy zaczęła Pani zwracać uwagę na ekologiczne aspekty swojej codzienności?

Wychowałam się na Mazurach. Moi rodzice kochają naturę. W domu zawsze było wiele zwierząt. Życie w zgodzie z naturą miałam więc zaszczepione od dzieciństwa. Zawsze przywiązywałam wagę do zakręcania wody, gaszenia światła, śmieci sortowaliśmy, jeszcze zanim stało się to powszechnie konieczne. Było to dla mnie naturalne, żeby dbać o zieleń i być pro-eko. Efekt cieplarniany dziś nie jest już chyba dla nikogo wymysłem science-fiction.

Wszyscy widzimy, jak bardzo rozwój cywilizacji zachwiał naturalnym eko-systemem. Topnieją lodowce, płoną lasy tropikalne, a powietrze i woda są coraz bardziej zanieczyszczone. To już ostatni moment, żeby spowolnić postępującą degradacje środowiska naturalnego, bo jeśli tego nie zrobimy teraz, to może się okazać, że jest już, niestety, za późno…

Świata nie naprawia się w pojedynkę, ale każdy proces globalny zaczyna się od małych kroków jednostek.

Co Pani robi każdego dnia z myślą o naszym środowisku? Jakie ma Pani „patenty” na to, by nasze codzienne życie było bardziej „eko”? Może się Pani nimi podzielić z naszymi Czytelniczkami i Czytelnikami?

Jak wielu ludzi, dziś staram się zwracać uwagę na to, co jem i choć nie jestem wegetarianką, to w mojej diecie zdecydowanie przeważają warzywa i owoce. Staram się robić zakupy w przemyślany sposób, hołdując zasadzie zero waste. Sortuję śmieci. Używam ekologicznych, trwałych toreb na zakupy, ograniczając znoszenie do domu plastikowych opakowań. Używam wody filtrowanej, znacznie ograniczyłam zakupy wody w plastikowych butelkach. Moje ubrania otrzymują drugie życie. Używam kosmetyków o jak najbardziej naturalnym składzie. Staram się kupować mniej, ale za to dobrych jakościowo produktów, które mogą być przydatne w dłuższym okresie.

Planuję swoje podróże w przemyślany sposób, kiedyś połączenie lotnicze było dla mnie najprostszym rozwiązaniem, dziś zawsze zadaję sobie pytanie, czy ta podróż jest na pewno konieczna? Czy to są jakieś wyszukane patenty, chyba nie, ale zawsze warto zatrzymać się na chwilę i zastanowić czy ten konkretny zakup jest tak naprawdę niezbędny? Jeśli tak, to co będzie w tym przypadku najbardziej „eko.” Jeśli robię coś cyklicznie, w powtarzalny sposób, to czy robię to świadomie? Czy mogę robić coś inaczej, z większą dbałością o środowisko? Jeśli znajduję nowy, lepszy sposób, to staram się go zaimplementować. Metoda małych ulepszeń zawsze działa.

 

 

Po więcej informacji o działalności naszej Bohaterki zapraszamy tutaj:

– Volvo Trucks:

www.volvotrucks.pl

https://www.facebook.com/VolvoTrucksPolska

https://www.linkedin.com/company/volvo-trucks-poland

– Małgorzata Kulis:

https://www.facebook.com/Ma%C5%82gorzata-Kulis-Volvo-Trucks-109609377402861

https://www.linkedin.com/in/malgorzata-kulis-3b284a97

Fot. Marcin Rakowski i prywatne archiwum Bohaterki

Materiał powstał w ramach kampanii społecznej MAM ZIELONE POJĘCIE!

Exit mobile version