Site icon Sukces jest kobietą!

Kobiety się nie poddają: To mój czas życzliwości dla siebie i najbliższych

Magdalena Daniłoś – ekspert w zakresie marketingu online. Niegdyś dziennikarz, następnie praktyk marketingu. Swoje doświadczenie zdobywała realizując przez ponad 10 lat projekty z obszaru komunikacji video oraz digital marketingu. Pracowała z takimi markami jak: The Walt Disney Company, Dr Irena Eris, Avon Polska, LG Polska, Santander Consumer Bank czy Viessmann.

Trener, wykładowca akademicki takich uczelni jak Akademia Leona Koźmińskiego oraz opiekun merytoryczny studiów podyplomowych na kierunku „Marketing Internetowy” Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.

Autorka książki pt. „Video marketing nie tylko na YouTube”, która ukazała się nakładem wydawnictwa OnePress. Na swoim blogu daje ludziom impuls do tego, by w odwadze i z wrażliwością mogli wieść dobre życie.

Pani Magdaleno, jak zareagowała Pani i Pani Klienci na wieść o epidemii koronawirusa w Polsce i na świecie?

Jako człowiek żyjący mocno w osadzeniu o stoickie wartości, staram się zawsze pamiętać w takich sytuacjach o tym, że mam wpływ tylko na to, jak zareaguję na takie zmiany. Pierwsze dni było dla mnie mocnym szokiem. Jednak bardzo szybko udało mi się ułożyć w głowie plan, rozpatrzeć wszystkie potencjalne najgorsze scenariusze i rozpocząć działanie już w nowej rzeczywistości. Mój biznes można powiedzieć, że od prawie 3 lat działa w parytecie 50/50. Bardzo dużą częścią moich działań biznesowych opieram właśnie na działaniu online i zdalnej pracy. Jednak drugą, bardzo ważną dla mnie biznesową „nogą” są szkolenia i warsztaty stacjonarne, które po dziś dzień są wstrzymane, a co gorsza nie wiadomo, kiedy i w jakiej formule zostaną przywrócone. Dziś jest już technicznie możliwość organizacji szkoleń, jednak warunki, w jakich się odbywają są dalekie od idealnych. Trudno też w zaistniałej sytuacji dziwić się zarządom firm i przedsiębiorcom, że czasowo zamrozili środki szkoleniowe. Dlatego można powiedzieć, że sporo część mojego dotychczasowego biznesu pozostała w zawieszeniu.

Czy w tej chwili umie Pani już oszacować straty w Pani działalności spowodowane epidemią? Jakiego rodzaju pomoc by się Pani przydała od polskiego rządu?

Moja rola zawodowa bardzo ułatwiła mi transformację. Żyję z tego, by pomagać markom, biznesom realizować działania marketingowe, a zatem sama świetnie odnajduje się w realiach online. Moja firma więc nie poniosła znaczących strat biznesowych, z uwagi na zmianę formy prowadzenia działań szkoleniowych na prowadzone zdalnie. Mam jednak świadomość, że jestem szczęściarą. Wielu moich bliskich, prowadzących biznesy zależne od kontaktu fizycznego z klientem, nie miało tego szczęścia. I tu zdecydowanie muszę powiedzieć, że te biznesy zostały postawione w patowej sytuacji. Myślę, że ta sytuacja wszystkich wiele nauczyła.

Czy w Pani działalności łatwiej było przeskoczyć wyłącznie na działania „online” w porównaniu z innymi branżami?

Zdecydowanie. Moje praca to uczenie biznesu, jak skutecznie prowadzić komunikację online. Wiele z moich działań offline w wersji szkoleniowej działo się na salach, bo takie były wymogi firm, z którymi współpracowaliśmy. Dziś mam poczucie, że świat już nigdy nie wróci w 100% do tej samej sytuacji. Coraz więcej firm, z którymi rozmawiam i pracuję, deklaruje, że poczuło pracę zdalną. Jest spory odsetek ludzi, którzy godzinami stali w korkach, by dojechać do biura, którzy odnaleźli się w pracy z domu. A sama forma szkoleń online, choć nie jest idealna, pozwala na skracanie dystansu, czasu i oszczędza koszty. Dlatego parytet działań mojego biznesu online już dziś wynosi 80% online, 20% offline – tę część przychodu, póki co straciliśmy. Jednak tylko kwestią czasu jest, by i ją przemodelować.

Jak wygląda obecnie Pani dzień pracy?

Bardzo różnie, bo to zależy, czy pracuję szkoleniowo czy też projektowo lub konsultingowo. Ale śmieję się sama do siebie, że mam od momentu izolacji więcej pracy, niż miałam wcześniej i zdecydowanie nie należę do tej grupy, która nadrabia teraz zaległości, szkoli się czy dużo branżowo czyta. Jednocześnie w czasie izolacji, właśnie postanowiłam zrealizować projekt, który jest mocno w moim sercu od dawna i uruchomiłam bloga, dotykającego kwestii odwagi, wrażliwości, filozofii i emocji. Myślę, że to co zadziało się na świecie, pokazało mi, że coraz bardziej zbliżamy się do modelu o jakim pisze Minouche Shafik – dyrektor London School of Economics: „W przeszłości w pracy liczyły się mięśnie, teraz liczy się umysł, w przyszłości liczyć się będzie serce.”

Jak zachować równowagę i pogodę ducha w czasie epidemii i przymusowej izolacji? Jak dba Pani o zdrowie własne i najbliższych?

Czas izolacji dał mi dwie ważne rzeczy. Czas na bycie z rodziną, która w ostatnich latach bardzo cierpiała na wyjazdowym charakterze mojej pracy. Dała mi też przestrzeń do refleksji nad tym, w jakim kierunku zmierza świat i co jest dla mnie ważne. I muszę przyznać, że bardzo mocno zarezonowało ze mną bycie życzliwym dla siebie i skupienie się na sobie. Mam wrażenie, że świat ostatnich lat to był świat braku czasu i wiecznej gonitwy. Dziś odkrywam, jak cudownie odpoczywam, spacerując po lesie i po prostu oddychając głęboko. A jako człowiek żyjący mocno ze stoickimi ideami, wiem, że jedyne na co mam wpływ to na to, jak ja zareaguję na to, co mnie spotyka. Dlatego skupiam się na sobie, bo wiem, że to też kiedyś przeminie.

Po więcej informacji o działalności naszej Bohaterki zapraszamy tu:

www.magdalenadanilos.pl

Fot.

zdjęcie z kamerami – Szymon Nawrat,

zdjęcie z wywiadu w koralowej marynarce – Bartłomiej Daniłoś,

oraz materiały na potrzeby: See Bloggers oraz InternetBeta.

Exit mobile version