Site icon Sukces jest kobietą!

Kobiety się nie poddają: Adrenalinę mam we krwi

Agnieszka Pyra, pilot rajdowy. Rajdowy Samochodowy Mistrz Polski w klasie Open 2WD 2019, Zwycięzca klasy 4N w Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Polski 2016. Pierwsza od 15 lat kobieta z tytułem Rajdowego Mistrza Polski. Razem z mężem, Tomaszem Pyrą, wystartowała w ponad 37 rajdach, w tym w 14 eliminacjach RSMP.

Z wykształcenia bibliotekarz, pracuje w Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni, jako specjalista ds. ewaluacji. Założycielka bloga Zgryźliwym Piórem, była redaktorka portalu Secretum.pl, miłośniczka fantastyki, języka koreańskiego, kolorowanek antystresowych i azjatyckich dram. Wielka pasjonatka dalekich podróży. Prywatnie mama trzynastoletniej Krystyny i szczęśliwa właścicielka cudownego bearded collie – Gucia.

Pani Agnieszko, jaka była reakcja Pani na wieść o epidemii koronawirusa w Polsce i na świecie?

Spokojna. Polska nie była pierwszym krajem, który musiał mierzyć się z chorobą, mogliśmy się przygotować. Szczęśliwie mam wsparcie w mężu, który logicznie i analitycznie podchodzi do trudnych problemów, a sama zawodowo zajmując się zarządzaniem informacją naukową, wiem, jak ważne jest umiejętne analizowanie dostępnych informacji, więc nie poddaliśmy się chaosowi informacyjnemu, jaki obecnie panuje w Internecie. Poza tym, jako zagorzała czytelniczka fantastyki, „przerobiłam” wiele apokaliptycznych scenariuszy.

Jest Pani pilotem rajdowym. Co, związanego z Pani profesją, można robić gdy obecnie pełne działania są niemożliwe?

To bardzo trudna sytuacja dla wszystkich załóg rajdowych. W obecnej chwili ciężko powiedzieć, kiedy wrócimy na trasy. Mój kierowca trenuje wirtualnie, biorąc udział w rajdach online. Tomasz jest również mechanikiem, więc popołudniami przygotowuje samochód do sezonu. Mnie pozostaje analizować trasy z poprzednich lat, wyszukiwać błędy, które popełniłam, próbować udoskonalić opis trasy. Staramy się utrzymywać również dobrą kondycję fizyczną. Wytrzymałość i wydolność krążeniowo-oddechowa jest bardzo ważna w tym sporcie.

Który rajd zapisał się szczególnie mile w Pani pamięci i dlaczego? Skąd taka pasja?

Do rajdów wciągnął mnie mąż. W naszych obu rodzinach nie ma tradycji sportów motorowych. Razem rozpoczęliśmy tę przygodę i to jest chyba metoda na sukces. Początkowo robiłam to ze względu na niego. Moja babcia zawsze powtarzała, że należy dzielić pasje z osobą, którą się kocha, więc tak też zrobiłam. Na początku nawet nie miałam prawa jazdy! Z czasem, sama uzależniłam się od rajdów i teraz robię to nie tylko dla nas, ale przede wszystkim dla siebie.

A który rajd zapadł najbardziej w pamięci? Tak naprawdę każdy rajd jest wyjątkowy, taki sport. Jednak, gdybym miała wskazać ten, który opłaciliśmy krwią i potem, to byłby 28. Rajd Rzeszowski w 2019 roku.

Proszę sobie wyobrazić 544,05 km rajdu. Temperatura w samochodzie dochodząca do 45º C. A każde z nas ubrane w kalesony, golf, balaklawę, podkolanówki, kombinezon, buty i kask rajdowy, kierowca jeszcze w rękawiczki – nie ma klimatyzacji. Dwa dni jazdy po odcinkach, które nie są może najszybsze, ale nie wybaczają błędów. Po pierwszym dniu prowadzimy w klasie. W połowie drugiego dnia wiemy już, że walczymy o zwycięstwo. A na przedostatnim odcinku zaczynamy tracić biegi, psuje się skrzynia biegów. Przed nami ostatni odcinek, serwis i rampa wieńcząca rajd. Na rampę wepchaliśmy samochód. Gdy walczy się tak zaciekle do końca TAKIEGO rajdu jak Rzeszowski, to zwycięstwo smakuje bardzo słodko. Pamiętam, jak wszyscy nam kibicowali i pamiętam, jak z radości i zmęczenia na koniec płakałam.

Pierwsze miejsce, do którego się Pani uda, gdy to będzie możliwe to…? I dlaczego tam?

Pierwszy rajd, na który będziemy mogli pojechać. Mam nadzieję, że będzie to Rajd Rzeszowski. Drugie to moje miasto rodzinne – Rabka-Zdrój, bardzo chcę zobaczyć się z moim tatą, którego nie widziałam od roku. A na koniec do Korei Południowej i w każdy odległy zakamarek świata z mojej listy miejsc, które chcę w życiu zobaczyć.

Skąd pomysł na pisanie bloga?

Zgryźliwym Piórem powstało z inicjatywy mojej koleżanki Patrycji Maciejewskiej, która obecnie zaangażowana jest mocno w organizowanie Festiwalu Fantastyki Pyrkon. Poznałyśmy się w dyskusyjnym klubie fantastyki, który założyłam w Bibliotece Manhattan w Gdańsku. Chciałyśmy po prostu dzielić się doświadczeniami czytelniczymi z naszymi znajomymi i tak to się rozpoczęło. Przez ostatni rok nie byłyśmy zbyt aktywne na blogu; Patrycja zaangażowała się w Pyrkon, mnie czas zabierał sezon RSMP, praca zawodowa i obowiązki redaktora portalu Secretum.pl, ale w tym roku powoli wracam do pisania recenzji.

Jakie są Pani plany zawodowe na przyszłość, gdy sytuacja się uspokoi?

Będę kontynuowała to, co wykonuję obecnie zdalnie. Pracuję w Akademii Marynarki Wojennej na stanowisku specjalisty do spraw ewaluacji i mam nadzieję nadal wspierać swoją pracą Akademię i ludzi, którzy uwierzyli w mój potencjał. Mam nadzieję, że te trudne czasy, pozwolą wbrew pozorom, rozkwitnąć polskiej nauce. Może nie jest to zbyt przyjemne stwierdzenie, ale największe postępy w nauce, wynikały z kryzysowych sytuacji.

Jak obecnie wygląda Pani dzień?

Chciałabym napisać, że ekscytująco, ale sądzę, że nikt by mi nie uwierzył. Jak większość żon i mam, sporą część czasu zabiera mi dbanie o rodzinę i dom. Lubię troszczyć się o innych i jak dobrze się czują, wtedy i mnie jest łatwiej wykonywać swoje obowiązki. Brakuje mi bardzo interakcji międzyludzkich, które napędzają mnie do działania, dlatego wykorzystuję ten czas do częstszych kontaktów telefonicznych z rodziną i przyjaciółmi.

Codziennymi rytuałami są spacery z psem, w tym jeden solidny treningowy, po górkach w lesie. Popołudniami pracuję zdalnie, a wieczorami uczę się koreańskiego, a dla relaksu czytam lub oglądam seriale. Najprzyjemniejszymi elementami dnia są jednak te momenty, w których zaglądamy nawzajem do swoich pokoi, przynosząc sobie łakocie, uśmiechając się i żartując.

Jakiej porady by Pani udzieliła osobom, które coraz gorzej znoszą izolację społeczną?

Mogę powiedzieć tylko, co ja robię, by trzymać głowę na powierzchni, gdy wydaje się, że tonę. Nie poddaję się. To bardzo trudna sztuka, wstać rano i przeć do przodu. Zasada małych kroków świetnie się sprawdza.

Daję sobie czas, gdy tego potrzebuję i nie obwiniam się za to. Proszę o pomoc najbliższych. Rozmawiam, cieszę się z drobnych rzeczy. Dużo się śmieję. Znajduję dobre strony w tym całym chaosie. Nie słucham bzdurnych informacji, które zalewają nas ze wszystkich stron. Kształcę się, nawiązuję nowe kontakty z podobnymi szaleńcami, jak ja uczącymi się obcego języka. Odnawiam znajomości. Koloruję kolorowanki, gdy chcę się wyciszyć. Dbam o innych, o swoje zdrowie i w miarę możliwości uprawiam sporty.

W jaki sposób dba Pani o zdrowie własne i rodziny w tym czasie?

Najtrudniej było dla nas zorganizować aktywność fizyczną, tak by zawsze mieć na uwadze bezpieczeństwo swoje i innych. W okresie, gdy można chodzić do lasu, korzystamy z tego. Od poniedziałku do piątku robimy w środku dnia godzinną przebieżkę po górkach w lesie. Gdynia pod tym względem jest wymarzonym miejscem do życia. Mieszkamy w dużej aglomeracji, a możemy się po niej przemieszczać pieszo, podążając leśnymi ścieżkami. Od niedawna wraz z córką wróciłyśmy również do jazdy konnej. Mąż, jeśli ma możliwość jeździ rowerem. Staramy się regularnie odżywiać, a ja rozwijam swoje umiejętności kulinarne.

W jaki sposób dba Pani o równowagę ducha? Co Pani pomaga i ładuje baterie?

Rodzina. Mam wspaniałego męża i jak na rajdach, tak i w życiu, tworzymy zgrany zespół. Do tego dochodzi nasza nastoletnia córka, która podczas tej pandemii bardzo dojrzała, a i nasz kudłaty zabawny pies – Gucio, dostarcza nam dużo radości. Zwierzęta, to istotny odgromnik wszelkiego rodzaju stresów. Poza tym, kontynuuję naukę języka koreańskiego. Przyznaję, pewnie to dość niespotykane, ale ubóstwiam odkrywać i bawić się językiem koreańskim, który jest dla mnie niczym układanka puzzli.

Genialna gimnastyka umysłu. Gdy chcę się wyciszyć, sięgam po antystresowe kolorowanki, a gdy mam niezbyt dobry humor, oglądam koreańskie i chińskie dramy. Nieodzownym warunkiem dobrego samopoczucia, ale także zdrowia jest dla mnie sport, dlatego bardzo cenimy sobie nasze treningowe chodzenie po lesie, a od niedawna wróciłam do jazdy konnej – sport to jest coś, co zawsze doda energii i odegna złe myśli.

Po więcej informacji o działalności naszej Bohaterki zapraszamy tu:

YouTube https://www.youtube.com/user/hellfirehe

Blog: http://zgryzliwympiorem.blogspot.com

https://www.facebook.com/zgryzliwympiorem/

Instagram: https://www.instagram.com/actagaudi/?hl=pl

Fot.

Agnieszka Pyra

Dariusz Błażejowski Photography

Exit mobile version