Site icon Sukces jest kobietą!

Kayah: Kobieta sukcesu!

Sukces jest wynikiem idei, pasji, pracy, wyrzeczeń, determinacji i szczęścia. Znalezienia się we właściwym czasie, właściwym momencie i przy właściwych ludziach. Jak się uda tę fizykę kwantową okiełznać, to nie ma znaczenia czy jesteś kobietą, czy mężczyzną.

Jakie były początki Kayaxu?
Kayah: Dość skromne. Wynajęliśmy dwupokojowe biuro w centrum Warszawy i zatrudniliśmy jedną współpracowniczkę, która jest zresztą z nami do dziś. Mieliśmy głowy pełne idei, trochę strachu, ale świetne rozeznanie i doświadczenie. No i świadomość tego, co dzieje się pod pozornie martwą przykrywką potencjału artystycznego, tak tłumionego poprzez jedynie komercyjne kryteria innych wytwórni płytowych. Wszyscy się z nas śmiali, dziś sami czasem zgłaszają się po radę!

Kayax to misja czy biznes? A może mieszanka jednego i drugiego?
Błogosławieństwo, kiedy możesz robić, co lubisz, czego pragniesz i kiedy jest to jeszcze opłacalne. Z założenia miało to służyć również interesom, żeby móc utrzymać firmę i płacić pracownikom. Ale nasza pasja, czy misja, były wartościami nadrzędnymi. To nas wyróżnia.

Na jakiej zasadzie dobierasz sobie ludzi do współpracy?
Sami się zgłaszają. Czasami bez doświadczenia, ale jeśli czujemy ogromną pasję, coś, czego nie da się zważyć i zmierzyć, ale co jest magnetycznie, reagujące na nasze własne sygnały, to decydujemy się na współpracę. Wyczuwamy się!

Jaka jest twoja definicja słowa „sukces”?
Nieraz umieć odpuścić (śmiech). Sukces jest, kiedy umiemy zdecydować, że jesteśmy w takiej sytuacji, że nawet wizja profitów nie zatrzęsie poczuciem przyzwoitości.

Czy lubisz być nazywana kobietą sukcesu?
Nie, ja lubię nią być. Niech mnie nazywają, jak chcą.

Jakie cechy charakteru najbardziej pomagają ci w prowadzeniu biznesu?
Ja nie jestem kobietą biznesu. Ja tylko dzielę się wiedzą, doświadczeniem i pieniędzmi z innymi artystami. A do tego potrzebna jest otwartość, kreatywność i elastyczność. W mojej firmie zajmuję się PR, wiec moja otwartość i ciekawość ludzi, pozytywne usposobienie i dowcip zmieszany z empatią i serdecznością są moim orężem.

Jaką jesteś szefową?
Rzadką (śmiech). W biurze bywam sporadycznie, więc chyba egzotyczną i niegroźną. Ale nawet, jak gadam takie rzeczy, to się głupio czuję, bo nie ma między nami takich relacji, że niby kogoś sprawdzam. Mamy zespół zaufanych ludzi, którzy są bardzo dobrzy i skuteczni w tym, co robią.

Potrafisz zdyscyplinować pracownika?
Czasem poganiam w pewnych sprawach, lub niecierpliwię się, ale mam pełne zaufanie, co do dążenia ku wspólnym celom.

Co jest dla ciebie najważniejsze w pracy z ludźmi?
Zaufanie i lojalność. Z artystami jest gorzej ,bo dochodzi jeszcze kreatywność… Dobra, dotyczy to nas wszystkich!

Sprzedawanie muzyki w Polsce jest opłacalne?
Nie lubię takich pytań. Zarabiać trzeba, by utrzymać taką firmę, jak nasza, ale to nigdy nie jest nadrzędna wartość. W naszej branży można naprawdę zejść z poziomu na rzecz zarobków. Ale to nie nasz styl. Zresztą „kayaxowi” fani szybko by to skumali, i też poczuli ściemę. Jesteśmy wierni i naszym artystom, i naszym fanom.

Czy są takie obszary w pracy, do których nie dopuszczasz innych?
Mój mikrofon! I moje skoroszyty, gdzie mam rysy tekstów.

Czy „sukces jest kobietą”?
Nie! Ani Polska nie jest kobietą, ani inne hasła, które sama nawet niejednokrotnie popierałam. Matka jest kobietą, Polka jest kobietą, ja jestem kobietą, czuję sprzeciw, kiedy naszą siłę będącą konsekwencją siły naszej płci, wykorzystuje się jako hasło niemal wyborcze, medialne.
Sukces jest wynikiem idei, pasji, pracy, wyrzeczeń, determinacji i szczęścia. Znalezienia się we właściwym czasie, właściwym momencie i przy właściwych ludziach. Jak się uda tę fizykę kwantową okiełznać, to nie ma znaczenia czy jesteś kobietą, czy mężczyzną. Zawsze kochałam stwierdzenie, że mężczyzna jest głową, ale kobieta szyją. No i kto tu decyduje?

Rozmawiał: Łukasz Kędzior

Exit mobile version