Site icon Sukces jest kobietą!

Co, kiedy masz niskie ciśnienie?

Nadciśnienie budzi zazwyczaj nasze obawy. I nic dziwnego, gdyż powszechnie wiadomo, że jest groźną chorobą, a także czynnikiem ryzyka rozwoju wielu innych schorzeń. A co jeśli mamy do czynienia z odwrotną sytuacją, czyli niskim ciśnieniem? Czy takim stanem również należy się niepokoić? Podpowiadamy, kiedy niskie ciśnienie może stanowić problem oraz powód do tego, aby się zbadać.

Tak naprawdę rodzimy się z niskim ciśnieniem. Wraz z wiekiem ono wzrasta, czasem jednak niewystarczająco. Chociaż niedociśnienie tętnicze nie jest tak groźne jak nadciśnienie, to jednak nie powinniśmy go ignorować. Gwałtowny spadek ciśnienia może być tak samo niebezpieczny co jego nagły skok wzwyż. Może doprowadzić nawet do utraty przytomności, np. podczas prowadzenia pojazdów mechanicznych.

Dowiedz się, jak prawidłowo zmierzyć ciśnienie tętnicze

,,Zazwyczaj zwracamy uwagę na to, kiedy ciśnienie jest zbyt wysokie, a zwłaszcza gdy może istnieć podejrzenie nadciśnienia tętniczego, czyli groźnej choroby. W Polsce oraz na całym świecie jest ona najważniejszą przyczyną zgonów i licznych, innych schorzeń” – mówi prof. Zbigniew Gaciong, doświadczony lekarz, kierownik Katedry Kliniki Chorób Wewnętrznych, Nadciśnienia Tętniczego i Angiologii Samodzielnego, Publicznego Centralnego Szpitala Klinicznego w Warszawie.

Wcale nierzadko jednak zdarzają się sytuacje odwrotne. Nie brakuje bowiem osób, u których wartości ciśnienia tętniczego są niskie. Czy i kiedy powinno to budzić nasze obawy?

,,W ogromnej większości osoby, u których odnotowuje się tak zwane niskie wartości ciśnienia, są absolutnie zdrowie. Nic im nie grozi” – uspokaja profesor Gaciong.

Ale jednocześnie ekspert podkreśla, że czasem zdarza się, iż niskie ciśnienie stanowi objaw choroby. ,,Świadczą o tym częste zawroty głowy, ciemność przed oczami. Sytuacje, w których mamy wrażenie, że zemdlejmy” – kontynuuje ekspert.

Profesor Gaciong wspomina, że wśród możliwych przyczyn zbyt niskiego ciśnienia mogą być naprawdę ciężkie choroby. ,,Wynikają najczęściej z uszkodzenia mózgu oraz uszkodzenia tych ośrodków w mózgu, które regulują funkcjonowanie serca i naczyń krwionośnych” – informuje.

Niskie ciśnienie – powodem mogą być leki

Spadki ciśnienia tętniczego mogą być także efektem przedawkowania leków – na przykład hipotensyjnych, czyli leków obniżających ciśnienie.

,,To samo dotyczy przedawkowania leków stosowanych w terapii innych chorób – na przykład preparatów przepisywanych pacjentom z chorobą Parkinsona. One również powodują spadki ciśnienia” – mówi profesor.

Osobom, które cierpią z powodu przewlekłego, niskiego ciśnienie tętniczego, specjalista zaleca m.in. aby nie za gwałtownie zmieniały pozycję ciała. Dlaczego?

,,Człowiek pozostający zbyt długo w pozycji siedzącej czy leżącej, ma ciśnienie prawidłowe, ale przy szybkim wstaniu, może dojść do spadku ciśnienia i skutkować omdleniem, upadkiem, utratą przytomności” – wylicza prof. Gaciong. ,,W podobnych sytuacjach zalecam wstawać na trzy tempa. Po długotrwałym leżeniu pacjent powinien opuszczać łóżko ze spuszczonymi nogami, potem usiąść na łóżku i nie zrywać się z niego. A pierwsze kroki wykonywać powoli. To niezwykle ważne” – dodaje.

Jakie są najważniejsze rady dla niskociśnieniowców?

,,Ci, których cechuje stale utrzymujące się, niskie ciśnienie tętnicze, mogą mieć przez to problem z codziennym funkcjonowaniem” – przyznaje ekspert.

Co zatem mogą oni zrobić, aby poprawić komfort życia i uniknąć ewentualnych komplikacji?

,,Powinni unikać ryzyka upadku, stosować pończochy uciskowe, które zwiększają powrót krwi żylnej do serca” – podpowiada profesor Gaciong, dodając, że można także stosować leki, które podwyższają ciśnienie.

Na tym jednak nie koniec. Jest jeszcze jeden efektywny lek, do tego dostępny za darmo i bez recepty.

,,Dbajmy o zdrowy styl życia, który pozwala nam kontrolować ciśnienie tętnicze. Aktywność fizyczna jest tutaj niezwykle ważna. Adaptuje ona nasz układ krążenia do różnych zmiennych warunków. Istotne, aby była ona regularna, systematyczna” – podkreśla ekspert.

Maciej Kędziak, zdrowie.pap.pl

Exit mobile version