Site icon Sukces jest kobietą!

Być jak Marco Polo

Sezon wakacyjny sprzyja wyprawom, nawet tym na koniec świata. To dobry moment, aby udowodnić, że nie ma rzeczy niemożliwych i przeżyć przygodę życia, tak jak Przemysław Osuchowski, autor książki „Wenecja – Pekin. Być jak Marco Polo…”

Przemysław Oberżyświat  Osuchowski to reportażysta, podróżnik i pierwszy laureat Polskiego Pulitzera. Przemierzył on już ponad 80 państw na sześciu kontynentach, w sumie spędzając prawie dziesięć lat w podróży. Specjalizuje się w organizowaniu ekstremalnych wypraw samochodowych, liczących nawet kilkadziesiąt tysięcy kilometrów, m.in. autobusami wzdłuż Andów z Caracas do Santiago, motocyklami z Krakowa do Chin czy dookoła Namibii i RPA (samochodem bez klimatyzacji!). W 2015 roku poprowadził pierwszą edycję Rajdu Wenecja – Pekin, w którym pasjonaci niepospolitych podróży podążali śladami Marco Polo, znanego z pokonania Jedwabnego Szlaku łączącego Chiny z Europą i Bliskim Wschodem.

Polska ekipa wprowadziła kilka zmian do trasy wyznaczonej przez Marco Polo, zaczynając właściwie już od samego startu. Podróżnicy wyruszyli bowiem nie z Wenecji leżącej we Włoszech, a tej znajdującej się w okolicy Żnina. W asyście ośmiu samochodów przejechali oni 26 tysięcy kilometrów, a po siedmiu tygodniach wrócili do Polski. W całym rajdzie nie chodziło jednak o wyniki, a o to, by zobaczyć nowe miejsca i pokonać trasę, której nie zaproponuje nam żadne biuro podróży. Najmłodszy uczestnik Rajdu miał 4 lata, najstarszy mógłby być jego pradziadkiem. Wszyscy szukali świata końca i świata początku.

Można ich było zobaczyć pod Chińskim Murem, nad Żółtą Rzeką, na Pustyni Takla Makan, w niebotycznym Pamirze, Tienszanie, Karakorum, na stepach Azji Środkowej czy w nieskończonej Syberii. Pokonali bariery chińskiej i irańskiej biurokracji. Podziwiali Terakotową Armię, zobaczyli Góry Tęczowe, Zakazane Miasto, Teheran, Samarkandę, Bucharę. Odwiedzili najważniejsze miejsca historycznych i współczesnych imperiów, święte miejsca buddystów, muzułmanów i chrześcijan.

Podróż ta z pewnością należała do nietypowych, taka jest też książka „Wenecja – Pekin. Być jak Marco Polo…”. Nie warto szukać w niej charakterystycznych dla przewodników informacji. To publikacja, po przeczytaniu której można się wyzbyć wielu stereotypów i uprzedzeń tworzących się wcześniej w naszej głowie. Książka jest napisana charakterystycznym dla Przemysława Osuchowskiego językiem i pełna humoru:

W czasach, kiedy na ziemskiej orbicie nie było jeszcze setek satelitów i fruwał tam tylko Gagarin z Tiereszkową i Łajką, podobno jedynym obiektem zbudowanym przez człowieka widocznym z kosmosu był Wielki Mur Chiński. Dzisiaj z kosmosu można już bez problemu inwigilować niewierną żonę, ale Chiński Mur ciągle zadziwia. 

Pałeczkami jeść się nauczyłem, do kobiet (szczególnie do ich małomówności i wzrostu) przekonałem, ale choćbym miał zostać abstynentem, chińskiej wódki nie polubię.

Źródło: Swoboda PR

Exit mobile version