Site icon Sukces jest kobietą!

Brak satysfakcji z życia rodzinnego

Coraz więcej osób decyduje się na założenie rodziny po trzydziestym roku życia. Najpierw wykształcenie, kariera, mieszkanie, a dopiero w następnej kolejności życie rodzinne i małżeństwo. Z jednej strony jest to bardzo wygodny i przejrzysty plan, jednak warto się zastanowić czy rzeczywiście sprawdza się on w praktyce? Niestety coraz więcej osób w tym wieku jest bardzo rozczarowanych perspektywą właśnie takiego układu

Czas na zmiany

Wygodne życie, jakie prowadzi wiele osób, brak zobowiązań i wielu ograniczeń sprawia, że przyzwyczajamy się głównie do zaspokajania swoich potrzeb. Żyjąc samotnie lub z partnerem w luźnym związku, rzadko kiedy jesteśmy ograniczani. Życie prywatne i towarzyskie może się rozwijać w dowolny dla nas sposób, a zawodowo również nie jesteśmy ograniczani. W konsekwencji jesteśmy jedynie zobowiązani do wywiązywania się z obowiązków, ale i tak nadrzędną rolę pełnimy my sami. Odkładamy pieniądze na dowolny cel, wychodzimy ze znajomymi, jeździmy na wakacje, które pasują głównie nam. Niestety w momencie decydowania się na poważniejsze decyzje takie jak zakładanie rodziny, wiele osób nie bierze pod uwagę tego, jak bardzo zmieni się ich życie. W swojej praktyce spotykam młodych ludzi, którzy sami przyznają, że nie mieli pojęcia jak życie z drugim człowiekiem i dzieckiem wygląda naprawdę. Bardzo smutne jest to, że całe to wielkie rozczarowanie często przyczynia się do rozpadu relacji.

Priorytety

W poprzednich dekadach nadrzędnym celem niemal każdego człowieka było założenie rodziny. W czasie wejścia we wczesne dorosłe życie należało wziąć ślub i mieć dzieci. Kariera, zainteresowania czy wykształcenie były podporządkowane realizacji nadrzędnego priorytetu. Jeśli rozwój zawodowy kolidował, w szczególności u kobiet, z posiadaniem rodziny, należało z ambicji zrezygnować. Dobra matka często siedziała w domu z dziećmi i zagryzała zęby, nawet jeśli było jej bardzo źle. Depresja czy psychoza poporodowa, baby blues oraz inne zaburzenia okresu okołoporodowego nie były znane i nagłaśniane. Nie znaczy to absolutnie, że ich nie było. Przyznanie się do nich kończyło się najczęściej ostracyzmem społecznym i oskarżeniami. Rodziny miały być trwałe, niezależnie od tego co się w nich działo.

Dzisiaj panuje zdecydowanie inna świadomość społeczeństwa. Kobiety coraz mniej boją się mówić o swoich problemach lub dyskomforcie. Jednakże często postępowanie współczesnych młodych osób opiera się w dużej mierze na negacji starego systemu rodzinnego. W przeciwieństwie do naszych rodziców i dziadków stajemy się nadmiernie wymagający, bezkompromisowi i niechętni do rezygnacji z naszych potrzeb. Niestety można się doszukać w takiej postawie równie dużej skrajności. W momencie kiedy dochodzi do nas, że nie jesteśmy już najważniejsi i pojawia się partner, dziecko oraz wspólne życie – na wielu działa to bardzo zniechęcająco.

Nie chcemy się zmieniać

Natłok nowych zadań i obowiązków, a przede wszystkim rezygnacja z własnych priorytetów sprawia, że życie rodzinne czy małżeńskie jest obciążające i nieatrakcyjne. Idealizacja, która runęła z ogromną siłą, uniemożliwia jakąkolwiek pracę nad samym sobą. Poczucie wielkiego rozczarowania, braku przestrzeni dla siebie powodują, że wiele osób decyduje się niemal od razu na odejście. Dlatego też terapia jest bardzo trudna w takich przypadkach. Kiedy młodzi dorośli słyszą o konieczności pracy i kompromisu z ich strony, wolą zerwać relację niż podjąć wysiłek jej naprawy.

Marta Melka-Roszczyk

http://melka-roszczyk.pl

Exit mobile version