Site icon Sukces jest kobietą!

Biznes modowy od podszewki

O pracy i zarobkach modelek, modeli i topowych projektantów mówi się non stop. Jednak praca w modelingu to całe zaplecze ludzi niewidocznych dla osób spoza branży, ludzi niezbędnych, którzy pracują na efekt podziwiany w kolorowych magazynach, czy na organizowanych z pompą pokazach mody. A i sam zawód modelki nie jest usłany różami

Jedna z ekskluzywnych restauracji w Krakowie. Godzina 10. Część sal jest właśnie przygotowywanych do obsługi gości, a w jednej z nich kłębią się stosy ubrań, rekwizytów, sprzętu fotograficznego, kosmetyków… Ta sala wyłączona jest dziś z obsługi, odbywa się tu bowiem sesja zdjęciowa do jednego z kobiecych magazynów. Na planie: model, fotograf, stylista i kilku pomocników zajmujących się urządzaniem scenerii, ustawianiem sprzętu, rozkładaniem rekwizytów, prasowaniem ubrań. Praca zaczyna się około 11. Trwa do 20. Fotograf robi około tysiąca zdjęć. Z tego wybierze 8 do 10, bo na tyle było zamówienie. Tak mniej więcej wygląda zwykły dzień pracy w branży modelingu. Pokazany przez pryzmat stylistów, fotografów modowych i niezależnych projektantów.

Ten cudowny świat!
Anna Nocoń jest modelką od ponad 10 lat. Pracowała dla Diora, Marca Jacobsa, Victor & Rollf, Kenzo, dla Loreala z firm kosmetycznych, dla marek biżuteryjnych, dla magazynów, z czego największym tytułem był Vouge.
Podróżuje po całym świecie, chwali sobie swoją pracę, podkreśla jednak, że marzenie o modelingu, jakie ma większość młodych dziewcząt może być zwykłym złudzeniem. Po pierwsze to długie lata ciężkiej pracy, umowa z agencją i codzienne starania, aby zaistnieć. Anna zaczynała od dwóch lat w Paryżu. Jak agencje opiekują się modelkami? – Modelce trzeba kupić bilet, zapewnić jej mieszkanie w nowym miejscu, trzeba zrobić 2-3 sesje zdjęciowe z jej udziałem, tak zwane „testy” pokazujące naturalne warianty, żeby miała z czym startować do potencjalnych klientów. Z jej przyjazdem do nowego miejsca wiąże się też szereg mniejszych wydatków – plany miasta, bilety sieciowe i drobiazgi umożliwiające jej życie w. nowym mieście. To jest na początek minimum tysiąc euro, które agencja wydaje na nową modelkę – tłumaczy Anna. – Agencja dba o to, żeby zdjęcia zbyt szybko się nie zdezaktualizowały. Jeśli modelka decyduje się na dużą metamorfozę, zdjęcia w portfolio agencji stają się przedawnione. Podobne zasady dotyczą piercingu w widocznym miejscu, tatuaży i innych „zdobień”, których nie da się naturalnie ukryć, zasłonić – dodaje.
Dostanie się do agencji, to jednak nie spełnienie marzeń o modelingu, a dopiero początek ciężkiej pracy. – Pięć dni w tygodniu to na początku norma. Bywały dni, że byłam na 20 castingach dziennie, w różnych częściach miasta. To było wykańczające – oczy na zapałkach i ciągle w drodze, dzień po dniu. Gdy nazwisko modelki staję się bardziej znane, sytuacja się zmienia. Wbrew pozorom, sesje dla dużych magazynów nie są dobrze płatne. Po odtrąceniu podatków i prowizji dla agencji, zostaje śmieszna kwota. Przy okazji takich pytań, zawsze mi się przypomina faktyczna wartość okładki Vogue’a dla modelki – 60 euro – mówi Anna. – Im większy tytuł, tym mniej chce zapłacić. Ale z drugiej strony, to niesamowity prestiż pojawić się na takiej okładce. Wszyscy wiedzą, że współpraca z magazynami nie jest dochodowa, ale ta obecność w mediach, przekłada się na inne kontrakty komercyjne. Na przykład zlecenia do katalogów to automatycznie lepsze zarobki – wyjaśnia zasady funkcjonowania świata mody.

Mała stabilizacja finansowa
Wojtek Kozub mówi o sobie, że jest początkującym stylistą. Wizażem i kreowaniem wizerunku zajmuje się od dwóch lat. Jego miłość do stylizacji zaczęła się podczas pracy w jednym z butików odzieżowych w Warszawie. – Poznałem wówczas osobę, która umożliwiła mi pracę przy stylizacjach podczas koncertów i występów gwiazd polskiej sceny muzycznej. I wtedy chyba wkręciłem się w świat modelingu – opowiada młody mężczyzna.
Co najbardziej pociąga w tego typu pracy? – Różnorodność, zmiany, możliwość wcielania swoich pomysłów w życie, praca z ludźmi, różnymi – wylicza Wojtek. Dodaje, podobnie jak Marcin, że z zarobkami na samym początku jest trudno. – Ja pracuję teraz dla jednej ze znanych marek kosmetyków, mam więc pewną stabilizację finansową, ale trzeba powiedzieć wszystkim, którzy chcą zaczynać w tej branży, że trzeba zrobić wiele rzeczy za darmo – podkreśla.
Katarzyna Kowalik, młoda wizażystka i makijażystka podkreśla, że w swoją pracę musiała zainwestować sporo czasu, poświęcenia i pieniędzy. – Lata praktyki, setki kosmetyków, tych najlepszych, bo tylko na nich można dobrze pracować, kursy u najlepszych, w tym w paryskiej szkole Make Up For Ever Academy, mnóstwo wyrzeczeń – wylicza młoda miłośniczka upiększania. – Dobre przygotowanie, warsztat i portfolio – to podstawa – dodaje. Podkreśla także, jak w świecie wizażu, a co za tym idzie, również mody, ważna jest wyobraźnia. – W Make Up For Ever Academy nigdy nie narzucali nam sztywnych zasad. Nie mówili tym kolorem możesz pomalować tylko taki typ urody. Nauczyli nas korzystać z koła kolorów oraz modelowania twarzy. Możemy robić wszystko, co nam się podoba, w zależności od tego, jaki efekt chcemy osiągnąć. Dodatkowo, poznałam sposoby malowania różnych kolorów skóry, co nie jest możliwe w Polsce ze względu na bardzo małe zróżnicowanie etniczne – wylicza.

Off-owo w ubiorze
Halina Mrożek jest autorką tak osobliwych konstrukcji, szat, instalacji. Tworzy na potrzeby pokazów mody, sesji zdjęciowych, wydarzeń artystycznych. – Jako kobieta, od zawsze interesowałam się modą, lubiłam eksperymenty ze strojem. Edukacja artystyczna pozwoliła mi zdefiniować swoje zainteresowania, co z kolei zaowocowało pracą dyplomową, która była połączeniem rzeźby i mody. Bardzo dobry odbiór tego projektu zarówno w środowisku artystycznym jak i modowym, zachęcił mnie tylko do dalszego projektowania – wspomina początki swojej pracy, przyznaje jednak, że względy ekonomiczne nigdy nie determinowały jej decyzji co do wyboru branży. – Moda to bardzo dynamiczna dziedzina, dlatego projektowanie daje mi możliwość ciągłego rozwoju. Trudno mi mówić o kwestiach finansowych, ponieważ jako freelancer posiadam zróżnicowane dochody. Niektórym to odpowiada, inni nie wyobrażają sobie tak funkcjonować. Jedno mogę stwierdzić na pewno, początki projektowania związane są z bardzo dużą i długo trwającą inwestycją finansową, oraz zaangażowaniem czasowym. Tutaj nie wystarczy dyplom szkoły projektowania, liczą się przede wszystkim świetne pomysły i ich bardzo dobre wykonanie – podkreśla.
Aleksandra Markowska ma już na swoim koncie nieco więcej sukcesów. To młoda projektantka, która przebojem wdziera się na polskie wybiegi. Stawia na luksusowe tkaniny i zmysłowe projekty. Pokazuje swoje prace w całej Polsce na imprezach modowych. Pracę w branży zaczynała przede wszystkim od konkursów dla młodych projektantów, potem różnego rodzaju pokazów mody, imprez, podczas których można sprzedawać swoje kolekcje oraz targów mody. – Zawód projektanta mody jest bardzo twórczy, cały czas zdobywa się nowe doświadczenie i nigdy nie panuje w nim rutyna. Moda jest dziedziną sztuki, która pozwala wyrażać mi swoje emocje, poza tym ten zawód to moja pasja – podkreśla Aleksandra. -Projektantów jest coraz więcej, niestety ilość nie przekłada się na jakość kolekcji. Często kolekcje są wykonane z bardzo słabej jakości materiałów, a uszyte ubrania pozostawiają wiele do życzenia. Oczywiście są też projektanci, którzy stawiają na jakość, ale jest ich zdecydowana mniejszość – ocenia swoją branżę. O pieniądzach mówi podobnie, jak koledzy parający się zajęciami około-modowymi – Początki są bardzo ciężkie, ponieważ należy wypracować własną markę, a to wymaga czasu. Ale kiedy już to nastąpi, zarobki są bardzo atrakcyjne – uśmiecha się.

Wyobraźnia i surrealizm
Również doceniona przez Vogue’a została ekscentryczna projektantka Katarzyna Konieczka, która w świat mody wchodzi ze swoją mroczną i surrealistyczną twórczością. Współpracuje z polskimi gwiazdami. Justynie Steczkowskiej, do teledysku Sanktuarium, podarowała wyjątkową koronę. Jej projekty zostały pokazane w Talentach Vogue’a. Ma w portfolio okładkę w I-D Magazine, współpracuje z Elle i Harper’s Bazar.
Katarzyna projektuje kostiumy – tak bajkowe, jak bajkowa może być wyobraźnia. – Nie zajmuję produkcją linii odzieżowych i nie wypuszczam kolekcji co sezon. Tego się nie nosi bo jest niewygodnie. To ma się podobać i robić wrażenie. Wyobraźmy sobie, że nagle na ulicy pojawia się dziewczyna w moim kostiumie, np. w złotym gorsecie. Ludzie zapewne zaczęliby szukać wzrokiem aparatów lub kamer. Taka sytuacja to byłby moment kompletnie oderwany od naszej rzeczywistości. A ja się właśnie tym zajmuję. Daję ludziom coś w rodzaju filmu fantasy na żywo – mówi projektantka.

Ograniczenia wyobraźni
Joanna Kustra jest fotografką modową. – Zaczęło się od niewinnego hobby, fotografowania rodziny, znajomych, obcych na ulicy. Niestety zasoby osób chętnych do eksperymentowania się kończyły, wiec trzeba było sięgnąć gdzieś dalej. Ktoś podsunął pomysł agencji modelek, gdzie można testować z tzw. „nowymi twarzami’.” Okazało się to fantastycznym sposobem na szlifowanie warsztatu, budowanie portfolio, a przy okazji poznanie branży modowej i wyrobienie sobie bazy kontaktów. Po pewnym czasie, nowe zajęcie wciągnęło mnie tak mocno, że wszystkie rzeczy które do tej pory się liczyły (studia językowe, muzyka), zeszły na drugi plan, a fotografia stała się głównym celem – opowiada o początkach swojej pracy. Dziś Joanna ma bardzo bogate portfolio, współpracuje z najlepszymi stylistami, modelkami i modelami, na swoich zdjęciach kreuje fascynującą rzeczywistość, otwiera właśnie studio w Londynie i, jak przyznaje, marzy, żeby kiedyś fotografować w Australii.
Joanna podkreśla, że najlepsze w pracy w branży modelingu są nowe wyzwania i brak ograniczeń, bo te stawia przed nią jedynie jej wyobraźnia. Zarobki? Często pracuje się za darmo, a czasami pojawią się takie zlecenia, które pozwalają w jeden dzień ustawić się na cały rok. – Jednak w tej branży nie wystarczy talent i umiejętności. Trzeba mieć również dużo znajomości oraz trochę szczęścia. Żeby nie wypaść z rynku, trzeba nieustannie się uczyć, podążać za trendami oraz potrafić się „sprzedać”. Na pewno nie pomaga fakt, ze konkurentem fotografa jest nie tylko inny profesjonalista, ale również mnóstwo amatorów-pasjonatów z cyfrowym sprzętem – tłumaczy młoda fotografka. – Największe szanse wybicia się i zaistnienia są w dużych miastach gdzie modowo najwięcej się dzieje: Warszawa, Londyn, Nowy Jork, ale jednocześnie jest tam największa konkurencja – przyznaje.

Aneta Zadroga

Exit mobile version