Site icon Sukces jest kobietą!

Sukces on Tour: Piekielnie piękna Dolina Śmierci

Jeśli mielibyśmy wymienić dziesięć najpiękniejszych miejsc w USA, bez wątpienia w ścisłej czołówce byłaby to Dolina Śmierci. Najgorętszy i najbardziej wietrzny Park Narodowy w Ameryce Północnej, w stanie Kalifornia i Nevada.

Po krótkim pobycie w Las Vegas znów odbiliśmy w stronę Kaliforni, odwiedzić jeden z najbardziej niezwykłych parków krajobrazowych. Dolina Śmierci to miejsce wielu kontrastów. W 1913 r. odnotowano rekordową temperaturę + 57,7 C. W nocy temperatura spada z kolei do kilku stopni poniżej zera. Nie oznacza to, że nie można zwiedzać w tym okresie parku.

Można, ale należy pamiętać o poruszaniu się po uczęszczanych drogach Doliny, aby w trakcie awarii samochodu móc skorzystać z czyjejś pomocy. Należy zaopatrzyć się w dużą ilość wody i przekąsek. Powinno się jak najczęściej korzystać z klimatyzacji, aby nie przegrzać organizmu, oraz odwiedzać punkty widokowe w wyższych partiach, bo tam jest znacznie chłodniej.

Bardzo ważne jest, aby mieć naładowany telefon ze ściągniętymi mapami offline. Ten fakt pominęliśmy w naszej wyprawie. Nie spodziewaliśmy się, że będzie to tak wymagająca podróż, a ukryta między górami niecka spowoduje tak duże problemy z zasięgiem. Zabrakło nam map offline i zgubiliśmy się. Przeoczyliśmy punkt w postaci jednego domku, za którym mielimy skręcić w prawo, a pojechaliśmy prosto.

Po 100 milach drogi znaleźliśmy restaurację, w której wskazano nam drogę powrotną. Znów dopisało nam szczęście, a życie udowodniło, że nie jesteśmy ekspertami w nawigacji. No cóż, nie można być świetnym we wszystkim. W pewnym momencie jednak pojawił się strach, czy auto wytrzyma tyle godzin jazdy w naprawdę skrajnym upale. Na szczęście „czerwona błyskawica” zdała egzamin nawet na stromych i długich podjazdach. Wyjeżdżając pozwoliliśmy sobie nawet na rajd szutrem, wzbudzając tumany kurzu. Ot, małe radości.

Jednym z najbardziej niebywałych zjawisk, które wprowadzało nas w nieustający podziw, były wędrujące kamienie. Głazy różnej wielkości i o przeróżnych barwach przemieszczają się po spękanym dnie jeziora Racetrack Playa. W jaki sposób one to robią? Do tej pory pozostaje to tajemnicą.

Kierując się w głąb Parku, dotarliśmy do Badwater Basin. Jest to depresja, najniżej położona w Dolinie – 86 m p.p.m. Iluzjonistyczny obraz stworzony przez naturę zaskoczył nas po raz kolejny. Coś, co z daleka wyglądało jak śnieg, z bliska okazało się być grubą warstwą soli.

W końcu Dolina Śmierci, sól zabija życie – prawda? Tak, ale niekoniecznie. Roślinność jest w miejscach o niższym stężeniu soli, a i zwierzęta umiały się tu odnaleźć. Chyba najbardziej zaskakującym gatunkiem jest zdziczały osioł burro, sprowadzony tu przez człowieka. Choć wydaje się wesołym dodatkiem, operator parku stanowczo odradza zbliżanie się do tych zwierząt. Potrafią być agresywne i jako gatunek są sporym problemem dla miejscowego ekosystemu.

Jadąc drogą Artist Drive staliśmy się częścią wielobarwnej przestrzeni. Kalejdoskopowe wzgórza tworzą odcienie zieleni, błękitu, a także fioletu, przypominając paletę malarza. Zabriskie Point to jeden z najpiękniejszych widoków w Dolinie Śmierci, polecamy bez wahania. Różnorodność formacji skał i piasku sprawiły, że przez chwilę znaleźliśmy się w odległej galaktyce.

Bezdroża trudnego i suchego Parku zachwycały nas przez całą podroż. Dolina Śmierci to nie tylko pustynie, ale wiosną bujne łąki, na których żyją motyle, kolibry i pszczoły. Krajobraz tworzą również szczyty pokryte śniegiem. Te wszystkie kontrasty natury cudownie żyją ze sobą w symbiozie, tworząc niepowtarzalny obraz. Jest to 1000 mil dzikich dróg, jak i również turystycznie znanych szlaków. Co należy zapamiętać z naszej wyprawy? Pamiętaj o aparacie fotograficznym. Niech zdjęcia utrwalą to niebywałe piękno, ukształtowane przez naturę w ciągu wielu milionów lat.

Exit mobile version